Osoba zyskuje świadomość samej siebie przez stanięcie wobec innej osoby. W porządku ważności tą inna osobą jest Bóg. W porządku rozwoju tą osobą jest matka. Zaraz po niej inne osoby z domowego otoczenia. Pomińmy w tej chwili wszystkie sytuacje nienormalne – choć nie wolno ich ignorować.
Proste relacje z pierwszymi osobami wokół mnie stają się z czasem i liczniejsze, i trudniejsze, i radośniejsze. Zawsze ubogacają – nawet wtedy, gdy bywają przykre. Jednym z ważnych obszarów owych relacji jest wymiar moralny – czyli odkrycie, że coś było złe, coś dobre. Dziecko testuje swoje zachowania, czasem może to wyglądać na złośliwość, czasem na upór. I pewnie tak jest. Jednak najgłębsza jest warstwa nieuświadomionego jeszcze wymiaru moralnego. Próba trwa do chwili, gdy mama (tato) straci cierpliwość i skarci albo się rozpłacze. Odpowiedzią jest zwykle także płacz. Nie chodzi o wielkość „przewinienia”, tylko o sam fakt spotkania się dwóch „ja” – dziecka i matki. I to jest jedno z pierwszych doświadczeń wręcz metafizycznych. Ale i moralnych. Potem przez wiele lat, w poszerzającym się układzie innych osób i kręgów, kształtuje się człowiek. Osoba zdolna świadomie wybierać dobro. Niestety – także zło.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.