Zastanawiam się, czy Pan Jezus może odmówić jakiejś prośbie, którą Mu przedstawi Jego Babcia?
Przypomina mi się historia o bogaczu i Łazarzu. Łazarza znamy po imieniu, jest kimś konkretnym. Greckie „Lazaros” znaczy „Bóg pomaga”. Bogacz ma tylko purpurę i bisior. On jest nikim. Nie ma imienia. Jego życie wyznaczają sytuacje: „Nie mogę być gorszy od sąsiada”, „Muszę mieć więcej niż on”, „Chcę imponować innym”.
Czy Bóg pomaga raczej bogatym? W czym objawia się jego pomoc dla mnie? Gdzie jest Bóg, skoro jestem niekochany, dla wielu trędowaty, odtrącony?
Bogacz nie ma pytań, bo dzień w dzień świetnie się bawi. Zna Łazarza po imieniu, ale nie chce go wspomóc: „Ja mam to, czego ty nie masz, złapałem swoją szansę, mam swoje pięć minut w życiu, tym lepiej się bawię, im bardziej jesteś godny politowania, pożałowania, ty naiwniaku”.
Święta Anno, znamy Twoje imię z dokumentów pozabiblijnych. Ale skoro Twoja Córka, stała się „Łaski Pełna”, to myślę, że od Ciebie nauczyła się rzeczywistych skali wartości, w których „być” zawsze będzie znaczyło więcej niż „mieć”.
Przypomnij to nam, pielgrzymom do Ciebie, Matko Ślązaków. Przypomnij to nam, bo tracimy pamięć i głupiejemy, rozwalają się nasze rodziny, nie przystępujemy do sakramentów świętych, bo są jakieś przeszkody, za które obwiniamy Kościół, a nie nasz brak wyobraźni. Przypomnij na czym budowali życie nasi przodkowie. Świat będzie patrzył na nas, jacy wróciliśmy z tej pielgrzymki.
Co odpowiemy? Abyśmy za uczniami z Emaus wyznali: „Spotkaliśmy Jezusa i to nam powiedział”.