Poprzednie cztery odcinki miały w tytule słowo „ja”. Słowo bardzo dumne – bo taki właśnie Ja jest w świecie tylko jeden. Ja – ktoś, osoba.
Fundamentalne pojęcie personalizmu. Filozofia filozofią, a taki „prywatny personalizm” łatwo zamienić w egoizm. „Ego” – to po łacinie „ja”. Egoizm – to postawienie siebie w centrum. W jakim centrum? W każdym możliwym. W centrum uwagi, w centrum spraw, w centrum wartościowania, w centrum interesów, w centrum wygody... Przestają cokolwiek znaczyć sformułowania „ja i drugi” oraz „ja i inni”. Zostaje zanegowane także „ja i Bóg”. Czasem jako konsekwencja innych negacji. Czasem jako negacja pierwotna. A wtedy... Wtedy pryskają wszystkie więzy z innymi ludźmi, z rodziną, ze społeczeństwem, z Bogiem, wreszcie z samym sobą. Wszystko zamienia się w dojmującą i niszczącą samotność – choćby wokoło był tłum adoratorów, klakierów i blagierów. Prawdą jest, że Ja jestem jeden, niepowtarzalny, jedyny. Ale ta moja niepowtarzalność i jedyność może zaistnieć tylko w zestawieniu z innymi. Oni też są niepowtarzalni, każdy jedyny. A bez akceptacji tego faktu nie istnieją żadne reguły porządkujące ludzki świat. Zaś bez akceptacji Boga żadna z ludzkich reguł mocy nie ma.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.