- Wybierajcie życie na miarę Bożych wezwań - zachęcał pielgrzymów bp Andrzej Czaja.
W uroczystość św. Jacka, 17 sierpnia, na polanie leśnej w pobliżu Pietraszowa bp Andrzej Czaja przewodniczył Mszy św., w której uczestniczyli pielgrzymi strumieni: opolskiego, głubczyckiego, kluczborskiego i raciborskiego.
Ordynariusz, cytując fragment homilii kard. Stefana Wyszyńskiego z 17 sierpnia 1957 roku, przypominał, że może być życie zmarnowane i może być życie wspaniałe, że może być życie, które będą przeklinać, i życie, któremu, będą błogosławić, że może być życie, które będzie gorszyło, i życie, które będzie budowało. Czyli może być życie i życie.
- Trzeba wybierać określone życie. Bo wszyscy wiemy, nawet wy, młodzi pielgrzymi pośród nas starszych, że życie jest krótkie. Nie ma co się za długo zastanawiać, trzeba wybierać, bez ociągania - mówił bp Czaja. - Nawet jeśli ktoś wybierał źle, to nigdy nie jest za późno, by wybrać dobrze. Kard. Stefan Wyszyński mówił, że można wybrać życie, które będą przeklinać. I można wybrać życie, któremu będą błogosławić - dopowiadał.
Tłumaczył, że można wybrać życie mdłe, nijakie, mizerne i mierne, które nie będzie budowało, nie będzie inspirowało, nie będzie kreatywne. - Św. Jacek wybrał życie na miarę Bożego wezwania i do tego też nas wzywa jako nasz rodak, święty patron naszej śląskiej ziemi - podkreślał bp Czaja.
Zachęcał do wybierania życia, do jakiego Jezus wzywa, mówiąc „Pójdźcie za mną”. - To wezwanie jest też naszym udziałem, bo jesteśmy Jego uczniami, dziećmi Boga - przypominał ordynariusz.
- Jeśli pójdziemy za Jezusem, sami nie zginiemy, a i wielu możemy uratować. Podjęcie takiego życia nie będzie mdłe, mizerne ani mierne. To będzie życie budujące, życie święte. Św. Jacek podjął je z całym zaangażowaniem. Nie szczędząc sił. Żył Bożą łaską, Bożą prawdą. Żył w jedności wielkiej z Bogiem, dlatego uratował swoje życie i uratował tak wiele życia Bożego w innych - mówił bp Czaja.
Wyjaśniał, że to wszystko było możliwe dzięki ścisłej więzi z Jezusem, że szedł tuż za Jezusem. - On szedł nie na „mniej więcej” za Jezusem, bo jak się człowiek zdecyduje na takie „mniej więcej”, to zazwyczaj wychodzi „mniej” niż „więcej”. Wtedy nie jest się naśladowcą Chrystusa, człowiek się gubi coraz bardziej - tłumaczył. I pytał: - Cóż my jesteśmy w stanie drugiemu dać, jeśli nie mamy w sobie Jezusa?
Czytaj także: