Krzysztof Więckiewicz i Piotr Furman mają do przepłynięcia 2500 km.
18 sierpnia rano na przystani „Szkwał” nad Odrą w Kędzierzynie-Koźlu zabrzmiał dzwon ze statku „Sucharski”, który odzywa się tylko w wyjątkowych chwilach. O 9.49 Krzysztof Więckiewicz, ratownik wodny pochodzący z Kędzierzyna-Koźla, odbił od brzegu Odry na ok. 6-metrowej, ważącej pół tony łodzi wiosłowej, którą wraz z przyjacielem Piotrem Furmanem zamierza dopłynąć do Londynu.
Obydwaj są przyjaciółmi od wielu lat i doświadczonymi ratownikami wodnymi, wielokrotnymi reprezentantami Polski w tej dziedzinie, a Furman nawet trzykrotnym mistrzem świata. Na dość szalony pomysł tego rejsu wpadli rok temu podczas przyjacielskiego spotkania po latach. „Szalony”, bo nikt jeszcze nie płynął łodzią wiosłową do Londynu. To dystans ok. 2500 km. – To było normalne spotkanie, i to wcale niczym nie ” wzbogacane”. Po prostu podjęliśmy taką decyzję. My, dwaj wariaci – mówił Piotr Furman przed wyruszeniem w rejs.
Wioślarze zamierzają zakończyć rejs w ciągu 30 dni. Będą wiosłować także nocą. Na łodzi będą spać. Na ląd będą schodzić tylko po wodę pitną oraz w razie nieprzewidzianych okoliczności. W drodze nie będą ich ubezpieczały żadne inne łodzie. Ich pożywieniem będzie liofilizowana żywność.
– To kosmiczna żywność. Wystarczy parę torebek, trochę wody z Odry i pojawia się kurczak pieczony. Przynajmniej w smaku – śmiał się Piotr Furman.
– Największym problemem będzie dla nas kanał La Manche. Zobaczymy, czy Morze Północne będzie dla nas łaskawe. Rzeki są raczej przewidywalne – powiedział Krzysztof Więckiewicz.
Rejsowi przyświeca idea równości między ludźmi (stąd hasło „We are equal”) oraz propagowanie determinacji w dążeniu do celu. Po zakończeniu rejsu sprzedadzą łódkę, a dochód z jej sprzedaży oraz fundusze pozostałe z kosztów wyprawy dzięki wsparciu sponsorów i datków darczyńców przeznaczą na dwie fundacje charytatywne – w Polsce i w Wielkiej Brytanii (gdzie mieszka Więckiewicz). To Fundacja Ewy Błaszczyk „Akogo?” oraz "We Are Macmillan Cancer Support”.
Popłyną Odrą i kanałem Odra-Havela do Berlina, potem Łabą do jej ujścia w Morzu Północnym, a potem drogą morską do Dunkierki, by stamtąd przez kanał La Manche dostać się do Wielkiej Brytanii. Do Londynu wpłyną oczywiście Tamizą.
– Podziwiam panów, że podjęliście taką decyzję. Jesteście odważni, a cel jest zbożny. Jesteśmy z Was dumni i dziękujemy – powiedziała Małgorzata Tudaj, starosta kędzierzyńsko-kozielski, żegnając wioślarzy razem z prezydent miasta Sabiną Nowosielską i wicestarostą Józefem Gismanem oraz ok. setką mieszkańców zgromadzonych na nabrzeżu rzeki.
Ostatnie pożegnania - Piotr Furman (z prawej), Krzysztof Więckiewicz (w środku) Andrzej Kerner /Foto Gość