Etykę można konstruować na założeniu, że Bóg istnieje. Jest to wiara na „tak”. Ale przecież bywa także wiara na „nie”. Trzeba wtedy wykreślić z Dekalogu pierwsze trzy przykazania.
Nie ma Boga – nie ma sensu mówienie o „innych” bogach. Nie ma świętego imienia – nic nie jest święte. Nie ma Boga – jakiż dzień może być nazwany świętym? Co najwyżej dniem wolnym. Zyskany czas można obrócić na cokolwiek. I taki schemat może wydawać się zyskiem. Powie ktoś, że to obszar wolności człowieka. Wolności? Od czego? Od Boga? Skoro Boga nie ma, to od kogo ta wolność? Jest odpowiedź: to wolność od ludzkich urojeń, od zabobonów, od nacisku duchownych, od narzuconego człowiekowi poczucia grzechu – czy to nie jest wolność? Może i jest. Ale taka wolność jest negatywna. A pustka nasycić nie może. Gubiąc wiarę religijną, wiarę w Boga istniejącego i obecnego w świecie i ludzkim życiu, gubimy samych siebie. To tak, jakby stłoczyć wszechświat w jednym geometrycznym punkcie. Niewyobrażalna ciasnota. Tradycja wiary nazywa to piekłem. Czy istnieje inna wolność? Oczywiście, istnieje – wolność ku czemuś, ku wartościom, ku realizacji ideałów sięgających dalej niż przysłowiowy koniec nosa. Trzeba Bogu powiedzieć „tak”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.