Diecezjalny Dzień Przymierza wpisał się w przygotowania do 30. rocznicy poświęcenia sanktuarium szensztackiego w Opolu-Winowie.
Mszą św. w kościele Ducha Świętego w Opolu-Winowie rozpoczął się Diecezjalny Dzień Przymierza, w którym uczestniczyli członkowie Ruchu Szensztackiego z różnych stron diecezji opolskiej. - To święto całej naszej rodziny szensztackiej, które nawiązuje do wydarzenia z 18 października 1914 roku. Wtedy o. Józef Kentenich wraz z grupą chłopców po raz pierwszy zawarł przymierze z Matką Bożą - wyjaśnia s. Kamila Skorupka, przełożona winowskiej wspólnoty sióstr szensztackich.
- Dzisiaj przypominamy sobie o zawartym przymierzu, by na nowo zapalić się do pójścia drogą zawierzenia Maryi. Ona chce nam pomagać, chce nami kierować, chce nas wychowywać, ale też chce naszej miłości i naszej współpracy. A my chcemy żyć na Jej obraz i podobieństwo, starając się być takimi, jak ona - mówi s. Kamila.
Eucharystii przewodniczył o. Arkadiusz Sosna, krajowy duszpasterz Ruchu Szensztackiego, który w tym roku przeżywa srebrny jubileusz kapłaństwa. Mszę św. koncelebrowali: ks. Eugeniusz Ploch, proboszcz winowskiej parafii, oraz ks. Mateusz Buczma, koordynator ruchów i wspólnot w diecezji opolskiej.
O. Arkadiusz Sosna wyjaśniał, że perykopa ewangeliczna przypadająca na XXIX niedzielę zwykłą jest katechezą mówiącą o roztropności. - Faryzeusze wysłali do Jezusa swoich uczniów, by zapytać Go, czy płacić podatek Cezarowi, czy też nie. Dobry chwyt faryzejski, że samemu nie będę się czymś kalał, a wykorzystam kogoś innego, czasami niewinnego, czasami naiwnego. Po to, żeby kogoś zniszczyć, albo żeby wyciągnąć korzyść dla siebie samego. Tak, by moje imię nie było sponiewierane - mówił w homilii o. Sosna.
Wyjaśniał, że roztropny człowiek to taki, który jest mądry. A mądry człowiek to taki, który żyje w zażyłości z Bogiem, a otrzymaną mądrość potrafi przekuć w czyny i wydarzenia. - Chcemy być takimi, którzy w różnych sytuacjach potrafią roztropnie się zachować, roztropnie podjąć decyzję, a potem rozpoznaną i podjętą decyzję wprowadzać w życie - mówił kaznodzieja.
Wskazywał też na grzechy, które przeciwstawiają się cnocie roztropności. A są to lenistwo i lekkomyślność, brak wytrwałości, brak stałości w dążeniu do czegoś, cwaniactwo życiowe, kiedy tak ustawiamy się w życiu, by wykorzystać słabszego i osiągnąć coś dla siebie. Jest to także skoncentrowanie się tylko i wyłącznie na sprawach doczesnych.