- Pan Jezus mówi wprost, by zapraszać do stołu tych, co śmierdzą, którzy się źle mają. Mnie się to nie udaje. A dopóki to się nie wydarzy, to będę miał problem z Ewangelią, ona będzie wybiórcza - mówił wprost o. Grzegorz Kramer.
Spotkanie na „Duchowej sofie” w "Xaverianum" miało tytuł „Bóg jest dobry”. - Kiedy jakiś czas temu zastanawialiśmy się, kogo zaprosić, nie byliśmy świadomi, że o. Grzegorz będzie gościem, który ma do nas najbliżej, bo w zasadzie mógłby w kapciach do nas przyjść - mówił o. Waldemar Los, duszpasterz akademicki, oddając głos o. Grzegorzowi Kramerowi, od kilku miesięcy proboszczowi jezuickiej parafii w Opolu.
Ojciec Kramer rozpoczął od zaproszenia do wspólnej modlitwy, by to Pan Bóg był Panem dzielenia się słowem w tej godzinie i miejscu, a potem nawiązał do Ewangelii z dnia. - Jeszcze rano nie wiedziałem, o czym mam mówić na tym spotkaniu. Hasło „Bóg jest dobry” jest już tak obstukane z każdej strony, że nie wiadomo, co powiedzieć, żeby ciągle nie powtarzać tego samego. Dlatego rano, kiedy modliłem się i przygotowywałem do Mszy św., pomyślałem, że może w słowie dzisiejszym dostanę odpowiedź na ten wieczór - mówił. I sięgnął do Pisma Świętego.
- To jest moment, kiedy Pan Jezus jest na uczcie i mówi takie słowa: „Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci, ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni nawzajem nie zaprosili, i miałbyś odpłatę. Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć” (Łk 14, 12-14) - odczytał i dodał, że ma bardzo duży problem z tą Ewangelią.
- Pan Bóg dobry to taki, który rozwala moje myślenie, rozwala moje schematy. Księża - ja też - jesteśmy tak wyszkoleni, że świetnie mówimy w obrazach. Mówiąc o ubogich, możemy powiedzieć o ubogich w duchu, a jest przecież w świecie intelektualna, duchowa bieda. Ale w tej Ewangelii Pan Jezus nie używa obrazu. Do gościa, który zaprosił swoich kumpli, swoich najbliższych na imprezę, mówi wprost, by nie zapraszał najbliższych, ale tych, którzy śmierdzą, którzy źle się mają, którzy są głodni, którzy nie pasują kompletnie do twojego świata - mówił. I wyjaśniał: - To pokazuje mi, co to znaczy, że Bóg jest dobry. Że jest Bogiem, który nie pozwala mi spocząć na laurach, nie pozwala mi siedzieć na kanapie. Nie mówi, żebym zbudował sobie swój fajny świat, w którym będę się bezpiecznie czuł i będzie mi dobrze, a wierzcie mi, że w zakonie czy w byciu księdzem jest to bardzo prosta sprawa.
Podkreślał, że Bóg, o którym chce mówić, jest Bogiem, który kopie go w cztery litery, by się ruszył, by nie był człowiekiem, który buduje sobie bezpieczny świat.
O. G. Kramer, ponownie sięgając do Pisma Świętego, ukazywał Pana Boga jako kogoś, kto jest z każdym człowiekiem. - Emmanuel. Bóg z nami. W codzienności wcale w to nie wierzymy. Ja nie wierzę, bo będę mówił o sobie, żeby nie generalizować. Przeciętny obraz tego, co nazywamy chrześcijaństwem, jest taki: Bóg tworzy człowieka z miłości. Ale zaraz na początku pojawia się taka tragedia jak grzech. To, co Bóg stworzył, człowiek niszczy przez swoje głupie decyzje. Potem Bóg przez wiele wieków przychodzi do człowieka i obiecuje mu, że ta historia zostanie naprawiona przez Mesjasza. Już wiemy, że to Jezus. Wierzymy w to, ale większość z nas żyje tak, jakby Pan Bóg wyniósł się z naszej historii, zrobił swoje, naprawił, ale teraz sami sobie radźmy. Tymczasem Ewangelie pokazują nam innego Boga, Boga z nami, Boga, który jest w naszej historii - tłumaczył. Przypomniał fragment z Ewangelii, w którym Jezus w synagodze odczytuje słowa z Księgi Izajasza i mówi, że dzisiaj się one spełniły.
- Bóg przychodzi, by pokazać człowiekowi, który żyje w różnych niewolach, że jest wolność. I że to nie jest jakaś obiecanka dla dobrych i grzecznych dzieci po śmierci. Ewangelia jest tak skonstruowana, że Bóg nam mówi, że dzisiaj się to dzieje - przekonywał.
Mówił, że dla niego inspiracją, by mieć odwagę do głoszenia ludziom Dobrej Nowiny, są ks. Jan Kaczkowski, ks. Jerzy Popiełuszko i abp Grzegorz Ryś. Wspominał miesiąc spędzony w puckim hospicjum jako kapelan. Przekonywał, że Ewangelię trzeba głosić bez względu na to, jaki w danym momencie ma się nastrój, czy jest się przygotowanym. - Pierwszym ewangelizatorem w moim życiu jest moja twarz. Nie wierzę takim osobom, które choć mówią Dobrą Nowinę, mówią prawdę, ale ich twarz pokazuje, że tego nie doświadczyli - tłumaczył.
W grudniu gościem "Duchowej sofy" będzie s. Amata Ekert.
O tym, w czym inspiracją dla o. Kramera są ks. Jan Kaczkowski, ks. Jerzy Popiełuszko i abp Grzegorz Ryś, przeczytacie w "Gościu Opolskim" nr 46 na niedzielę 19 listopada br.