Siostry szensztackie stworzyły kobietom przestrzeń do rozmowy o tym, do czego powołał i wezwał je Pan Bóg.
Nowy cykl spotkań w Winowie nosi nazwę Sobotnie Rozmowy Kobiet. Prowadzi go s. Ewelina z winowskiej wspólnoty sióstr szensztackich.
- Nasze zaproszenie kierujemy do każdej kobiety w jakimkolwiek wieku i stanie. Do kobiet zamężnych i niezamężnych, posiadających dzieci i nieposiadających dzieci. Chcemy stworzyć przestrzeń spotkań dla kobiet, w której mogłybyśmy razem porozmawiać na temat tego, do czego powołał i wezwał nas Pan Bóg - mówi s. Ewelina.
I tak w auli pod kościołem parafialnym, w swobodnej atmosferze, przy niewielkich stolikach, nad filiżankami parującej kawy i herbaty, kobiety rozmawiały ze sobą o tym, jak są postrzegane przez innych, jak widzą same siebie, i jak widzi je Pan Bóg.
Wspominały poemat o dzielnej niewieście, zapisany na karatach Starego Testamentu. Rozmawiały o stereotypach, rozmawiały o tym, że jako kobiety są stworzone dla świata relacji i więzi, że mają więcej serca i dobroci dla spraw związanych z drugim człowiekiem. Rozmawiały też o tym, że czują się tak i żyją tak, jak same myślą o sobie.
- Jeśli czuję się kurą domową albo niedopełnioną połówką, to sama generuję w sobie kompleksy - tłumaczyła s. Ewelina. Panie chętnie zabierały głos, dzieliły się tym, jak poradziły sobie z trudnymi wydarzeniami w swoim życiu czy z porównywaniem się z innymi kobietami. Mówiły też o swoich relacjach z mężami, dla których chcą być podporą i pomocą.
Gościem spotkania była Beata Maliszkiewicz, która w swoim życiu starała się pogodzić rolę żony i matki czterech córek z pracą zawodową. Dziś jest na emeryturze i wciąż jest zaangażowana w wiele spraw.
- Wzorem dla mnie była moja babcia. Patrząc na nią, wiedziałam, że nie wybiorę zawodu, który odbierze mnie dzieciom - opowiadała Beata Maliszkiewicz. I szczerze przyznała, że choć starała się pogodzić życie domowe z byciem dyrektorką szkoły, to tak naprawdę nie wie, czy te role w ogóle są do pogodzenia. - Kiedy odeszłam na emeryturę, w szkole znaleźli się ludzie, którzy mnie zastąpili. W domu, przy moich córkach, nikt mnie nie zastąpi - mówiła.
Opowiadała też o życiu bł. Anny Marii Taigi, która jest dla niej wzorem.
- Chcemy poszukać prawdziwej tożsamości kobiety. Przecież choć występujemy w wielu rolach, to rola nie jest najgłębszym powołaniem, jakie Pan Bóg w nas złożył. Jesteśmy ukochanymi córkami Boga. Przez naszą troskę, czułość, dotyk ludzie mają doświadczyć Boga. Jako kobiety mamy użyczyć Mu swoich rąk, swojego serca i swojego głosu, by ukazywać ludziom Jego miłość - tłumaczy s. Ewelina.
- Chciałabym, żebyśmy pochylając się nad tematem kobiecości, chciały żyć pięknie, jako kobiety pełne poczucia godności, własnej wartości, nie porównując się z nikim, ciesząc się tym, jakimi Pan Bóg nas stworzył - dopowiada.
Podczas 3-godzinnego spotkania był czas nie tylko na rozmowy, ale też na własnoręczne wykonywanie ozdób z filcu czy zdobienie świec. A także na modlitwę w sanktuarium Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej i adorację Najświętszego Sakramentu.