Alicja jest Królem, Dominik niesie gwiazdę, a Rafał gra Józefa.
Świeć gwiazdeczko mała, świeć, do Jezusa prowadź mnie! – nuci śmiało „Józefek”, a wtóruje mu „gwiazda”. Oboje z resztą kolędniczej grupy idą w dół ulicy Leśnej w Górze Świętej Anny. Jest jakaś cicha, ale wyczuwalna radość, szczerość w ich śpiewie. W cichy piątkowy podwieczór dwie grupy kolędników misyjnych wyruszyły na wioskę, do domów, by przedstawiać jasełka, śpiewać kolędy, zbierać datki dla swoich rówieśników z Boliwii. W klasztorze został tylko zapłakany Wojtek, który nie może iść kolędować, bo męczy go grypa żołądkowa. „Maryjkę”, która jeszcze przed chwilą powtarzała rolę na korytarzu franciszkańskiego klasztoru, tato dowiezie przed pierwszy dom. – On tu tęsknił za tobą – witają ją podśmiewujący się z „Józefka” koledzy z grupy. Dzwonią do domu państwa Kupnych.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.