Czasem Bóg zamiesza w życiu jak kucharka w garnku. W życiu tej rodziny miesza często.
Ja i moja choroba to jeszcze nic, ale że mój mąż przeżył wypadek motocyklowy, to był naprawdę cud – mówi Krystyna Walusz z Góry Świętej Anny. W dzieciństwie chorowała na chorobę Perthesa. Przez pięć lat w ogóle nie chodziła. Rok spędziła w gipsie od pasa w dół. Lekarz mówił, że raczej nie będzie już chodzić i resztę życia spędzi na wózku inwalidzkim. A mąż Krzysztof? Wypis z OIOM-u, na którym po wypadku przez 11 dni był w śpiączce, zawiera 22 rodzaje uszkodzeń, złamań, ran i problemów medycznych. – Mówili nam, że nie przeżyje, a jak przeżyje, to rok spędzi w szpitalu. To była dla nas próba wiary – przyznaje Krystyna.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.