Wróciłem z katechezy, którą poświęciłem tematom aktualnym życia polskiego społeczeństwa…
Godzinę temu wróciłem z katechezy dla kandydatów do bierzmowania. Tych młodszych – czyli z klas VI, VII i II gimnazjalnej. Dziwny układ wymuszony przez reformę reformy oświaty. Tak po prawdzie oświaty to nie zreformuje, ale było koniecznością. Otóż wróciłem z owej katechezy, którą poświęciłem tematom aktualnym życia polskiego społeczeństwa. Katechizm mają w programie szkolnym, a bierzmowanie ma otworzyć codzienne życie na moc Ducha. I przewietrzyć.
Wybrałem trzy obszary tego życia, z trzema aktualnymi w Polsce tematami. Byłem też ciekaw, na ile są to sprawy im znane. Pierwszy – to handel w niedzielę. Drugi – to zderzenie Europy z muzułmanami. Trzeci – aborcja eugeniczna. Co? Że zbyt odważne zwłaszcza w obecności szóstoklasistów? To my, starzy, wyobrażamy sobie trzynastoletnie niewiniątka. Inne czasy, inna (pod)świadomość, inne obciążenie pornografią – zwłaszcza internetową, gdzie realnych zabezpieczeń wiekowych nie ma. A potem ta nerwowość na pierwszych lekcjach w szkole i te podkrążone z niedospania oczy.
Ale po kolei. Handel w niedzielę. Wiedzieli, o co chodzi. Z tych, co to zapomnieli cukru bądź mąki przed niedzielą kupić, to się trochę pośmiali. Na pytanie, czy sprzedaż będzie mniejsza, gdy w niedzielę sklepy będą zamknięte, zdania mieli podzielone. Zupełnie jak posłowie na Sejm RP. Co by znaczyło, że ów sejm jest jakoś reprezentatywny. Co do wiedzy, bo z decyzjami, to chyba byłyby większe różnice. O „dobie handlowej” pojęcia nie mieli – podobnie, jak większość posłów. Trudno się dziwić, w osiedlowym sklepiku to nie ma znaczenia, a nikt z posłów w dużej sieci nie tyra po 18 godzin na dobę (bez dojazdu). No, czasem w sejmie – ale to nie handel, choć bywa, że i tam się tym i owym kramarzy.
Zapytałem też, którego przykazania Dekalogu sprawa dotyczy. Większość chyba nie dostrzegła takiego związku. Tylko jedna z dziewcząt (kl. II gimnazjum) pewnie, acz cichutko swoim zwykle mocnym głosem powiedziała: trzecie przykazanie. Wiem, że nie zgadywała, akuratnie ona po prostu wie.
Drugi wątek – zderzenie kultury europejskiej z kulturą muzułmańską. Tu zaskoczyli mnie kompletnie. Zdaję sobie sprawę, że „kultura” to pojęcie wieloznaczne i nieprecyzyjne. Nie spodziewałem się choć częściowej definicji kultury jako całokształtu duchowego i materialnego dorobku społeczeństwa, utożsamianego z cywilizacją. Także jako wyuczonych wzorców postępowania w odróżnieniu od tego, co jest biologicznie odziedziczone. Zatrzymali się na poziomie „kulturki” w kontekstach dobrze urządzonego mieszkania lub jako odnoszenie się człowieka do człowieka.
Cała reszta moich przygotowanych wywodów religijno-obyczajowych stała się więc bezprzedmiotowa. Usiłowałem jakoś przebić się przez tę skorupę ignorancji. Rozpaczliwym chwytem było przytoczenie Mickiewicza „Ody do młodości”. Ja i cała klasa – wtedy VII – uczyliśmy się tego na pamięć i poznawaliśmy myśl i idee poety. Ja zapamiętałem, a nie sądzę bym był wyjątkiem. Zaś analizę wiersza jakoś opanowaliśmy. Ale od tamtych dni minęło 60 lat. Machnąłem ręką i powiedziałem: jak przyjdą do nas muzułmanie, raz dwa was zbisurmanią i będziecie grzecznie w piątek do meczetu chodzili. To zdanie zabrzmiało chyba jak wypowiedziane w obcym języku.
Może czas, żeby przed młodymi (czy w ogóle młodszymi od siebie) stawali duszpasterze, wychowawcy, animatorzy życia kulturalnego mówiący językiem bardziej zrozumiałym? A może język kulturotwórczy jest już nie do odzyskania i odtworzenia? A może trzeba budować zręby nowego języka opisującego odwieczne prawidła ludzkiej kultury? Jako chrześcijanin dopowiem: chrześcijańskiej kultury...
A trzeci obszar tematyczny, czyli aborcja eugeniczna? Oj, już nie mieścimy się w objętości felietonu. Powiem tyle: nie było to białą plamą w ich myśleniu. Tyle dobrze. Jeśli nawet coś mają źle poustawiane w głowie, jest od czego zacząć. W temacie „kultura” – pustkę odkryłem.