Zdobione rylcem zafarbowane wydmuszki, woskiem nanoszonym igłą – kolorowe, misterne, piękne.
Tradycyjna śląska metoda kroszonkarska wymaga sporo cierpliwości Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Choć do Wielkanocy jeszcze sporo czasu, wczoraj nad swoimi dziełami pracowali dorośli, a dziś dzieci i młodzież. To już 27. konkurs „Kroszonki Opolskie”, który odbył się w Muzeum Wsi Opolskiej.
Efekt? To głównie barwione kroszonki, na których były skrobane nożykiem wymyślne, tradycyjne opolskie bądź wymyślone przez twórcę wzory oraz mieniące się barwami, wykonywane techniką batikową, gorącym woskiem pisanki. Były też takie oklejane sitowiem lub zdobione jeszcze oryginalniej. Wszystkie piękne i niepowtarzalne.
- My zdobimy sitowiem, córka już trzy razy zdobywała pierwsze miejsce. Co roku wymyśla się nowe motywy, wzory. Najpierw trzeba zebrać sitowie (trawy rosnące na podmokłych terenach), obrać je, a dopiero potem zabierać się za zdobienie - uśmiechają się Sylwia Kondziela z Grodziska z córką Iwoną.
Całe grupy młodych artystów (bo nie tylko dziewcząt) dotarły m.in. z Tułowic, Głogówka, Malni, Izbicka czy Żędowic.
- Ja przywiozłam wytypowane osoby, które w czasie ferii zimowych brały udział w warsztatach kroszonkarskich w naszej bibliotece – przyznaje Urszula Piekacz z Żędowic. Jedna jest pierwszy raz, inna wróciła po przerwie. - Moja ciocia kiedyś krosiła jajka i pokazywała, jak się je zdobi - mówi Emilia Kozub. - A mnie mama namówiła mnie, by spróbować ścierać nie nożykiem, ale wiertłem dentystycznym. Tak wygodniej - dodaje Alicja Mrochen. - U mnie kroszonki robiła prababcia i pradziadek. A ja wzory czerpię z gazet, z internetu - opowiada Emilia Trzasko.
Choć z gorącym woskiem trzeba obchodzić się ostrożnie, dzieci świetnie sobie radzą Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość O ile dorosłych uczestników była porównywalna liczba, o tyle niepokoi spadająca frekwencja wśród dzieci i młodych. Na szczęście pasjonatki przekazują tę umiejętność w domach kultury czy bibliotekach. Jeśli ktoś już nabierze wprawy i złapie bakcyla wyczarowywania kroszonek czy pisanek, wraca już nawet jako dorosły na konkurs albo przystępuje do dzieła przed Wielkanocą.
- W tym roku dotarły 84 dorosłe osoby i ok. 60 młodych - podsumowuje Bogdan Jasiński z MWO. - W większości te same co roku albo z tych samych miejscowości - z rodzin, w których ta tradycja jest żywa bądź prężnie działają ośrodki, które tego uczą. Przede wszystkim reprezentowane były dwie techniki - kroszonki i przy pomocy nakładania wosku, czyli batik, a więc metody i wzory tradycyjne. Dzieci często mają kartki z różnymi wzorami, dorośli ich nie potrzebują, robią je już „z głowy”. Ale może żeby zachęcić młodzież do zachowania tej tradycji i wzorów, trzeba by było przenieść je na nowoczesne elementy, osłony na smartfony itp.
Najlepsze prace zostaną pokazane i nagrodzone podczas Jarmarku Wielkanocnego w Muzeum Wsi Opolskiej.