Z zaproszenia kleryków, by zobaczyć seminarium od środka, skorzystało blisko 800 osób.
Dzień otwarty w Wyższym Międzydiecezjalnym Seminarium Duchownym jak co roku rozpoczął się od zwiedzania domu, w którym mieszkają i formują się przyszli księża.
- Jak myślicie, kto tu jest szefem? - pytał na furcie kleryk Marcin Kleszyk, który oprowadzał wspólnotę Muminków.
- Ty - padła pierwsza odpowiedź. - Rektor - powiedział ktoś inny. - Nie. Szefem jest tutaj Pan Jezus - z uśmiechem wyjaśnił kleryk.
- Dzień otwarty to w ciągu roku jedno z większych wydarzeń organizowanych w seminarium. Ważne jest to, że możemy pokazać innym miejsca, które na co dzień dostępne są tylko dla nas. Możemy pokazać, jak żyjemy, jak funkcjonujemy. To też czas radości przeżywanej z naszymi gośćmi. Jak mówi przysłowie: gość w dom, Bóg w dom - opowiada Kamil Żyłka, kleryk z III roku. - Chcemy pokazać, że tak naprawdę jesteśmy zwykłymi chłopakami, którzy mają swoje pasje i zainteresowania. Ale dzień otwarty to też czas, kiedy możemy się podzielić swoją wiarą, swoim przeżywaniem powołania - podkreśla kleryk Kamil.
- Seminarium nie jest miejscem, które w jakiś sposób ogranicza nasze zainteresowania. Sam, idąc do seminarium, myślałem, że będę musiał zrezygnować na przykład ze sportu. A tak się nie stało. Wręcz przeciwnie, seminarium okazało się miejscem, gdzie swoje pasje mogę pielęgnować i rozwijać - mówi kleryk Paweł Leżuch z IV roku.
Przez dwie godziny klerycy oprowadzali gości po seminaryjnych korytarzach. Pokazywali, gdzie się uczą, gdzie się modlą, gdzie jedzą. A przy tym chętnie odpowiadali na pytania. - Grupa pytała mnie, jak wyglądają wakacje czy jak wygląda dzień w seminarium. Chyba najbardziej zaciekawiła ich siłownia - opowiada Dominik Czaja z II roku.
Po zwiedzaniu był czas na spotkania w grupach wiekowych - osobno dla chłopców, osobno dla dziewczyn. A tam m.in. wspólne śpiewanie czy quiz. Na dzieci czekały takie pytania, jak: O której jest pobudka? Ile sióstr zakonnych posługuje w seminarium? Kim jest prefekt? Na czym polega czytanie duchowe?
S. Radosława, która prowadziła spotkanie dla dziewczynek, zaczęła od inscenizacji przygotowanej z uczniami z Chróściny Opolskiej. - Chciałam, żeby lepiej wybrzmiał temat naszej katechezy czyli „Obudź mnie do czynienia dobra”. Przedstawienie opowiadało o księżniczce, która była wielką złośnicą. I dopiero, gdy otrzymała tajemniczy kwiat, który otwiera się wieczorem tylko przy ludziach, którzy w ciągu dnia czynili dobro, postanowiła w swoim życiu czynić dobro - opowiada s. Radosława.
- Rozmawiałyśmy o tym, co oznacza bycie dobrą, kto jest dla nas wzorem dobra, dlaczego mamy być dobrymi. A potem nawiązałam do życia kapłańskiego i zakonnego, ukazując osoby konsekrowane i księży jako tych, którzy są powołani do tego, by dobro, jakim Bóg ich obdarza, szerzyli dalej w świecie - wyjaśnia s. Radosława.
O 11.00 w kościele rozpoczęła się Msza św., której przewodniczył ks. Robert Sadlak, prefekt w WMSD. - Dobrze, że odpowiedzieliście na wezwanie, żeby tutaj razem być, modlić się, śmiać się, bawić. Bo to też jest ważne. Smutny chrześcijanin - to żaden chrześcijanin - mówił.
W homilii nawiązał do tematu dnia otwartego: „Obudź się”, a także do plakatu z białą gołębicą, symbolem Ducha Świętego. Pytał dzieci, dlaczego człowiek musi się obudzić. - Kiedy śpimy, nie czuwamy. Kiedy śpimy, jesteśmy bezbronni. Musimy się wybudzić, by żyć w rzeczywistości, w realu, by być człowiekiem czuwającym - tłumaczył.
Opowiadając o ostatnich dniach życia Alfiego z Liverpoolu, podkreślał też, że wezwanie „obudź się” skierowane jest do dziwnego i strasznego świata, w którym ktoś decyduje o życiu drugiego człowieka. - To wezwanie skierowane do świata, by obudził się i postępował dobrze, wybrał życie. Ale to też wezwanie skierowane do mnie i do ciebie, żebyśmy czuwali. Ale kto ma nas obudzić? Sercem tego świata jest Duch Święty. Mówimy, że pijemy kawę czy herbatę, a tak naprawdę pijemy kawę i wodę czy herbatę i wodę. Zapominamy o wodzie. Tak samo zapominamy, że jest Duch Święty - mówił ks. Sadlak.
Po Eucharystii w ogrodzie seminaryjnym serwowana była grochówka. Tam też powstała kawiarenka na świeżym powietrzu i stanęła scena, z której do tańca i wspólnej zabawy zachęcał zespół muzyczny.