- Prośmy Boga, by w naszych rodzinach było jak najwięcej "Bożego chowania", jak w Nazarecie, w prostocie, bliskości, wspólnocie - wzywał bp Czaja.
Rodziny licznie pojawiły się w Jemielnicy Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Z całej diecezji przyjechali wierni, by uczestniczyć w VII Diecezjalnym Święcie Rodziny, a potem w VIII Jarmarku Cysterskim w Jemielnicy.
Spod Raciborza dotarli państwo Monika i Piotr Strzedułowie. Ona jest nauczycielką, on rolnikiem: – Przyjeżdżamy co roku całą rodziną, tym bardziej teraz mamy za co dziękować, bo niedawno urodziła nam się kolejna córka. Jest więc najstarsza Martyna, dziesięcioletni Adrian, sześcioletnia Marysia i to ledwie dwóipółtygodniowe maleństwo. Przyjazd tu daje nam taką siłę do życia, codziennych trosk, warto posłuchać naszego biskupa, a przy okazji jest wiele atrakcji dla dzieci.
Uroczystość rozpoczęła Eucharystia w kościele pw. Wniebowzięcia NMP, której przewodniczył opolski ordynariusz.
– Skąd On to ma – pytają się o Jezusa mieszkańcy Nazaretu. Powątpiewają w Niego, bo znają jego rodzinę, dziwią się. My też pytamy czasem, skąd ten czy tamten to ma – o zdolności, umiejętności, wiedzę... Na życie człowieka, na jego zdolności, umiejętności, wiedzą, kulturę osobistą ogromny wpływ ma środowisko życia, zwłaszcza to najbliższe – rodzina – rodzice, dziadkowie, rodzeństwo, także szkoła – mówił w kazaniu bp Andrzej Czaja, chwaląc różne inicjatywy w trosce o jakość szkoły.
Wierni z biskupami opolskimi modlili się w Jemielnicy za rodziny Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość I wskazywał: – Prośmy Boga, abyśmy mieli na dzieci dobry wpływ, ubogacający ich serca i umysły, bierzmy przykład z tego ideału, jaki stanowi Święta Rodzina. Zróbmy jeszcze więcej, by dzieciom nie tyle dać do posiadania, do życia, ale aby włożyć w umysł, w serce, aby umysł był rozwinięty, wrażliwy na drugiego, a serce pojemne.
Na zakończenie Mszy św. w szeregi Bractwa św. Józefa wstąpiło 46 nowych członków. (Galerię zdjęć z tej części można obejrzeć tutaj, zaś więcej o spotkaniu tegorocznym Bractwa tutaj.)
Potem jak zwykle była okazja do wsparcia Diecezjalnej Fundacji Ochrony Życia – czy to składając datek za kiełbasę, serwowaną jak zwykle przez firmę rodziny Pyka, czy też za książkę „Dzieci z serca” – zbiór reportaży o kilkunastu rodzinach, których losy splotły się z DFOŻ, czy wreszcie udziałem w V „Biegu po dyszkę” wokół jemielnickiego stawu. Tym razem do „wybiegania” było 7770 zł.
A w międzyczasie wiele atrakcji oferował Jarmark Cysterski. Były więc dawne tańce dworskie i chłopskie, gry i zabawy z rycerzami, pokazy rzemiosła i turniej rycerski, przed którym można było postrzelać z łuku, rzucić toporem czy włócznią, przymierzyć zbroję, były liczne stoiska handlowe. Uczniowie gimnazjum w Jemielnicy zaprezentowali przedstawienie o duchach i talentach, czyli o tym, co łączy cystersów sprzed stuleci z dzisiejszymi gimnazjalistami. A chętnym przewodnicy opowiadali o obu jemielnickich świątyniach, można było też zajrzeć do krypty.
Pokazy rycerskie były jedną z wielu atrakcji Jarmarku Cysterskiego Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Po południu rycerze z Bractwa Łuczniczego Kluczbork, Husycka Rota Piesza z Jeleniej Góry oraz Bractwo Tradycji Joannickich Ordo zainscenizowało bitwę nawiązującą do przemarszu wojsk husyckich w XV wieku. A choć spichlerza w którym schronili się jemielniczanie nie udało się obronić, to i tak widzowie nagrodzili wysiłki wszystkich walczących brawami. Oczywiście kiedy opadł już dym po walce i wystrzałach z broni czarnoprochowej.
Na rowerach ze Strzelec Opolskich przyjechali Aleksander i Beata Sikorowie - rodzice z dwójką dzieci. Na Święto Rodziny dotarli pierwszy raz. – Staramy się tak razem spędzać czas, na miarę możliwości. Lepiej wyjechać gdzieś razem, niż siedzieć przed telewizorem, choć każda wspólna aktywność, żarty, robienie czegoś razem scala rodzinę – dodają ich pociechy, Basia i Piotrek.