Zjawiskowy koncert na rozpoczęcie niezwykłej wystawy. Áine O’Dwyer w Galerii Sztuki Współczesnej w Opolu.
- Od zawsze myślę, że istnieje mocna i głęboka więź między wszystkimi rodzajami muzyki, ekspresji i głosu – mówi mi Áine O’Dwyer. Jest piątkowa noc, siedzimy na schodkach przed Galerią Sztuki Współczesnej w Opolu. I właśnie w tym momencie piesek - który podszedł do nas razem z bezdomnym szukającym wsparcia - zaszczekał. Zabawna w muzycznym sensie chwila. Áine O’Dwyer cieszy się obecnością psa. Ja cieszę się jej obecnością, bo spotkać irlandzkiego muzyka w Opolu to gratka nie lada.
O’Dwyer gra i śpiewa jednak nieco inny rodzaj muzyki niż ta, którą zwykle kojarzymy z Irlandią. Jest multiinstrumentalistką - harfa, organy, fortepian - i wokalistką. Wcześniej w jej instrumentarium pojawiał się również irlandzki flet, skrzypce czy dudy irlandzkie. Trudno, żeby było inaczej skoro pochodzi z hrabstwa Limerick, regionu niezwykle umuzykalnionego. Wykonuje muzykę eksperymentalną, progresywną, ambient, free folk. Jeden z wysoko ocenianych albumów nosi tytuł „Muzyka dla sprzątających kościół” i jest zapisem jej organowych kompozycji oraz odgłosów dobiegających podczas sprzątania nawy kościoła św. Marka w londyńskiej dzielnicy Islington.
- Nie jest to tak odległe od tradycyjnej muzyki irlandzkiej, jak może się na pierwszy rzut oka wydawać. Muzyka ma wiele okien. Każdy rodzaj muzyki jest głęboko powiązany z naszym doświadczeniem jako istot ludzkich – odpowiada Áine O’Dwyer na moje pytanie o odległość między muzyką irlandzkich korzeni, a tym, co sama tworzy.
W Opolu zaprezentowała muzyczny performans, który polegał na wywoływaniu dźwięków w wyniku sprzężenia mikrofonu z olbrzymimi głośnikami tworzącymi instalację Konrada Smoleńskiego „Ataraxy”. Od czasu do czasu wędrująca w ciemnym pomieszczeniu między czarnymi skrzyniami głośników Áine O’Dwyer rozpoczynała wokalizę. - Mój głos był wyrazem uczuć, które się we mnie rodziły i wyzwalały w odpowiedzi na dźwięki, które wydobywałam z instalacji Konrada – mówi irlandzka muzyczka.
Tak zakończył się pierwszy dzień wystawy „Canti Espositi” („Pieśni wystawione”) która do 24 czerwca będzie prezentowana w Galerii Sztuki Współczesnej. – W roku 60-lecia naszej galerii chcieliśmy wpisać się w budowanie marki Opola jako stolicy polskiej piosenki – tłumaczy ideę muzycznej wystawy w galerii sztuk plastycznych Anna Łęgowik z działu promocji GSW. To wystawa niezwyczajna, w której muzyka splatać się będzie z siedmioma pracami współczesnych artystów. Ożyją one zwłaszcza podczas zaplanowanych koncertów, performansów, słuchowisk i projekcji filmów (szczegółowy program na następnej stronie).
- Wydarzeń będzie bardzo dużo, w każdy weekend niemal do końca czerwca. Już np. 19 maja odbędzie się performans Erika Bungera na temat historii piosenki i jej związków z głośnikami oraz z tym, co się dzieje w naszych głowach, jak je usłyszymy. A później szereg koncertów od piosenek przez duże „P” – z refrenem i zwrotkami - przez muzykę eksperymentalną skandynawskiej autorki Stíne Janvin Motland, koncert Sebastiana Buczka, a na sam koniec opera Piotra Kurka - zachęca Michał Libera, kurator wystawy.
Praca Cathy van Eck "Słuchające syreny" z wystawy "Canti Espositi" Andrzej Kerner /Foto Gość