- Panie Jezu, przemów do nas tak, jak tylko Ty potrafisz. Daj słowo, daj poczuć Twą obecność, bliskość i miłość. Obudź w nas pragnienie świętości - modlił się bp Andrzej Czaja.
Nie tylko my w Opolu, ale w wielu innych miastach ludzie o tej porze trwają na modlitwie. Wierzę, że to będzie bardzo piękny czas. Przypuszczam, że wielu z was było dzisiaj na Eucharystii i wielu z was uczestniczyło w procesji, a teraz dla takiego oddechu serca i oddania Bogu chwały jesteśmy tutaj - mówił ze sceny ks. Eugeniusz Ploch, udzielając wszystkim błogosławieństwa na czas rozpoczynającego się 9. Koncertu Uwielbienia w Opolu.
- To wydarzenie stało się już tradycją. Coraz więcej osób w ten sposób przeżywa uroczystość Bożego Ciała, że rano jest na procesji u siebie w parafii, a wieczorem przyjeżdża do Opola - mówi Anna Sikora, dyrygentka chóru Corpus Christi, który jak co roku zawiązał się specjalnie na Koncert Uwielbienia. - Dla mnie jest to bardzo duże przeżycie duchowe. To koncert, na którym można się pomodlić. Bo tu celem jest uwielbienie Pana Boga, a nie tylko zajmowanie się muzyką - podkreśla dyrygentka.
Najpierw były tańce uwielbieniowe. - Przybyliśmy tutaj, żeby wielbić Pana Boga, a Pismo Święte zachęca nas, żebyśmy to robili całym ciałem, wszystkim co mamy. Dlatego wielbimy też tańcem - wyjaśniał Miron Jaworowski, zachęcając zebranych przed sceną, by naśladowali gesty tancerzy na scenie.
Potem był czas trzy piosenki w wykonaniu ekipy Dziecięcego Koncertu Uwielbienia, prowadzonej przez Mirka Kopyto. I wreszcie na scenie pojawili się muzycy, chórzyści i wokaliści, którzy poprowadzili modlitwę uwielbienia. - Włączamy się w wielką modlitwę Kościoła, która trwa nieustannie. Choć to spotkanie nazywamy koncertem, to tak naprawdę ma ono być modlitwą. Dlatego zachęcamy was, by prosić Pana Boga o dar dobrego spotkania z Nim, nie tylko z sobą samym i ze znajomymi - mówił ks. Marcin Cytrycki nim zabrzmiały dźwięki pierwszej pieśni, a tym razem był to utwór „Głoś imię Pana”.
To był koncert dla Jezusa, na który przyszło kilka tysięcy osób Anna Kwaśnicka /Foto Gość
- To ogromna dla mnie radość, że mogę tu być. Radość daje mi to, że widzę tak wielu ludzi, którzy są tu, którzy się cieszą, którzy przyszli w jednym celu - żeby uwielbiać Boga. To piękne doświadczenie żywego Kościoła - mówi Monika Fita, jedna z solistek Koncertu Uwielbiania. Wraz z mężem Michałem jest związana z tą inicjatywą od samego początku. - Owoce tego czasu są ogromne. Dostrzegam je i w naszym życiu rodzinnym, bo otworzyliśmy się na Ducha Świętego, ale też widzę owoce dużo szerzej. W diecezji opolskiej rozwinęły się przecież Wieczory Uwielbienia, a z opolskiego Koncertu Uwielbienia wyrosły kolejne: m.in. w Zielonej Górze, Raciborzu, Wrocławiu, a już w niedzielę w Rawie. To dzieło się rozszerza, Bóg się do niego przyznaje - opowiada Monika.
- Zawsze przed Koncertem Uwielbienia modlę się o Ducha Świętego, żeby On przyszedł, żeby prowadził mnie w tym, śpiewam, co mówię, żeby nawet każdy oddech był na chwałę Pana Boga - dodaje.
Ze sceny płynęły pieśni znane i mniej znane, niemniej wszystkie w porywających serce aranżacjach. Modlitwę przed Najświętszym Sakramentem poprowadził bp Andrzej Czaja. I też on u końca koncertu dziękował ze sceny.
- Dziękuję wam, wszystkim, którzyście dzisiaj do tego parku przyszli i uwielbiali całym sercem Jezusa. Bardzo wielkie słowa wdzięczności. Bóg zapłać. Mam nadzieję, że to nie był ostatni raz i znowu następny raz przyjdziecie i innych ze sobą przyprowadzicie i przywieziecie - mówił biskup opolski
Dziękował też wszystkim, którzy przewodzili modlitwie uwielbienia i zorganizowali koncert. - Tak naprawdę oni wielbili Pana już od pół roku swoją robotą, przygotowaniami do tego dnia - podkreślał ordynariusz.
- Bardzo ucieszyłem się, jak u początku tego koncertu śpiewaliśmy w takiej trochę innej aranżacji „Zwycięzca śmierci, piekła i szatana”. Jest to prawda mi bardzo blisko. W swoim herbie umieściłem słowa „Zmartwychwstałem i zawsze jestem z tobą”. To mówi Jezus do Ojca swego i mówi do każdego z nas - tłumaczył biskup opolski.
Bp Andrzej Czaja błogosławił, rozmawiał, a także poprowadził adorację Anna Kwaśnicka /Foto Gość
- Prawda o zmartwychwstaniu Chrystusa oznacza dla nas, że jesteśmy przeznaczeni do zwycięstwa. Myśmy są zwycięzcami. Oczywiście nie jesteśmy skazani na zwycięstwo, bo można Chrystusowe zwycięstwo zmarnować. Na to zwycięstwo nie tyle trzeba zasłużyć, bo Pan Bóg je daje, ale trzeba je przyjąć i nim żyć - mówił bp Czaja.
Przypomniał słowa Jezusa: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem, abyście szli i owoc przynosili”. - Tę myśl chciejcie wziąć na drogę. Musimy iść przez ziemię i przynosić dobry owoc. Jezus dał Swego Ducha, a On nam daje swoje dary. Musimy - my chrześcijanie - zadbać bardziej o to, by nasze serca były żyzną glebą, by dary Ducha Świętego przyniosły owoc - mówił. Podkreślał też, że żyzną glebą jest serce człowieka dobre i szlachetne, a takiego serca nie da się kształtować o własnych siłach. - Trzeba brać od Tego, który jest źródłem dobroci, aby nasze serce było dobre - podkreślał ordynariusz.