Pan zatroszczył się o wszystkie nasze potrzeby

Na Górze św. Anny trwa spotkanie przyjaciół Wspólnoty Błogosławieństw. Konferencje głosi francuskie małżeństwo Virginie i Timothée Berthon.

Zaprosiłyśmy przyjaciół naszego domu. Są wśród nas całe rodziny, małżonkowie, ksiądz, a także osoby żyjące samotnie. Mamy gości z diecezji toruńskiej, z Rzeszowa, ze Śląska. Niektórzy poznali Wspólnotę Błogosławieństw wiele lat temu, m.in. we Francji czy w Ziemi Świętej, inni poznali ją dzięki naszej obecności w Strzelcach Opolskich - opowiada s. Faustyna, przełożona jedynej w Polsce Wspólnoty Błogosławieństw, od 1 września 2015 r. obecnej w Strzelcach Opolskich.

Dom, w którym siostry mieszkają, przyjmują gości, a także prowadzą skupienia i rekolekcje, nazywa się Domem Jezusa Miłosiernego. Oprócz s. Faustyny są tu też s. Olga, s. Barbara, s. Aneta i s. Joanna.

- Ale Wspólnota Błogosławieństw to nie tylko siostry zakonne - mówi s. Faustyna. - Mamy trzy gałęzie: męską i żeńską gałąź życia konsekrowanego oraz gałąź świecką. W ubiegłym roku na spotkaniu przyjaciół naszego domu gościliśmy księdza, w tym roku zaprosiliśmy na spotkanie Virginie i Timothée, małżeństwo z Francji.

Małżonkowie, rodzice szóstki dzieci, rozpoczęli od opowiedzenia o sobie, o tym, jak trafili do wspólnoty, czym się zajmują. Mówili przede wszystkim o tym, jak Jezus przyszedł do ich życia, i o tym, jak połowie lat 90. XX wieku poznali Wspólnotę Błogosławieństw.

- Kiedy kończyliśmy studia, chcieliśmy jeden rok poświęcić dla Pana. We wspólnocie zasmakowaliśmy życia modlitwy, bo mieszkaliśmy w domu, w którym była wieczysta adoracja Najświętszego Sakramentu. Doświadczaliśmy mocy modlitwy w naszym życiu narzeczeńskim - opowiadali. Kiedy po ślubie pojechali do Paryża i tam zaczęli pracę, odkrywali powołanie do opuszczenia wszystkiego i pójścia za Panem.

W styczniu 1998 r. wrócili do Nouan-le-Fuzelier, do domu wspólnoty nazywanym Betanią. - Tam wszyscy wszystko mieliśmy wspólne po to, by prowadzić życie modlitewne i życie braterskie z braćmi kapłanami, z siostrami konsekrowanymi i świeckimi - opowiadali. Podkreślali, jak tamten czas pozwolił im odkryć komplementarność powołań w Kościele.

Virginie i Timothée nie mieszkają w żadnym z domów wspólnoty, ale żyjąc w świecie, nadal do wspólnoty należą. Odpowiadając na pytania, dzielili się tym, jak przekazywać wiarę dzieciom, jak wygląda ich rodzinna modlitwa i zaangażowanie we Wspólnocie Błogosławieństw. Dzielili się tym, że przez ponad 20 lat ich małżeństwa Pan Bóg zatroszczył się o wszystkie ich potrzeby, o wszystkie potrzeby duchowe ich dzieci, a także zaradził problemom małżeńskim, na które napotykali.

Goście z Francji dziś podejmują temat, co to znaczy być przyjacielem Jezusa. - Chcemy mówić o tym, jak mogę żyć w rodzinie, pracować, wychowywać dzieci i być przyjacielem Jezusa. Jest to związane z tym, że wieczorem odbędą się nieszpory bizantyjskie, podczas których trzy osoby podejmą zaangażowanie Przyjaciół Baranka - wyjaśnia Timothée.

Ten krok podejmą m.in. Wiesława Wróblewska z diecezji toruńskiej i Robert Skóra ze Strzelec Opolskich. - Wspólnotę Błogosławieństw poznałam 8 lat podczas sesji w Lourdes. Wgłębiając się w jej duchowość, dostrzegłam, że jest ona bardzo bliska temu, w czym zostałam wychowana, czyli bliska duchowości Ruchu Światło-Życie. Obie wspólnoty wcielają w życie Sobór Watykański II - mówi Wiesława. Ujęło ją rozmodlenie wspólnoty, adoracja, piękna liturgia, a także nurt ekumeniczny.

- W Polsce wspólnoty nie było, ale od kiedy powstała fundacja w Strzelcach Opolskich, odżyły we mnie pragnienia, by Wspólnotę Błogosławieństw głębiej poznać. W tym roku w styczniu byłam w Belgii w domu wspólnoty, gdzie mogłam żyć w rytmie, w jakim żyją jej członkowie. Oni nie muszą mówić o Panu Jezusie, oni po prostu Jego pokazują swoim życiem - opowiada. Podkreśla, że ujęło ją doświadczenie Kościoła tętniące braterską miłością i że chce tak żyć.

- Zostając Przyjaciółmi Baranka, stajemy się zewnętrznymi współpracownikami Wspólnoty Błogosławieństw. Będziemy żyć w duchowości wspólnoty, ale będziemy mieszkać u siebie i pracować dla Kościoła u siebie - wyjaśnia Wiesława.

Robert Skóra Wspólnotę Błogosławieństw poznał w Strzelcach Opolskich. - Kiedy s. Faustyna i s. Olga przedstawiały się w kościele św. Wawrzyńca, zobaczyłem, że mimo swojego wieku są naprawdę młode, uśmiechnięte, radosne. Pomyślałem, że też chciałbym być tak radosny, jak one - opowiada Robert.

Regularnie uczestniczył w wieczorach modlitewnych organizowanych przez siostry, w rekolekcjach w ich domu. - Na jednych z rekolekcji doświadczyłem tego, jak Maryja jest blisko mnie. Ona zaczęła mnie zmieniać i prowadzić. I to Ona doprowadziła mnie do decyzji, by zostać przyjacielem Baranka - podkreśla.

Podobnie jak Wiesława, Robert też był w Belgii i doświadczył życia we Wspólnocie Błogosławieństw. - Tam czułem się zawieszony między niebem a ziemią - mówi. W codzienności wspiera strzelecką wspólnotę sióstr swoją pracą, m.in. w ogrodzie. A co zmieni się teraz? Przyznaje, że sam nie wie i nie myśli o tym. - Po prostu stawiam kolejne kroki. Wiem, że jestem prowadzony - podkreśla.


Więcej w „Gościu Opolskim” nr 24/2018.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..