W Winowie odbyła się premiera filmu dokumentalnego o bł. o. Alojzym Ligudzie. Filmu pięknego, poruszającego serca, skłaniającego do refleksji.
Dwa dni przed wspomnieniem liturgicznym męczennika pochodzącego z Winowa, w niedzielny wieczór 10 czerwca, premierowo pokazany został film dokumentalny pt. „Do światła”, który opowiada o tym, kim był bł. o. Alojzy Liguda SVD, jakim był człowiekiem i księdzem.
90-minutowy obraz prowadzi widza od dzieciństwa, które młody Alojzy przeżył w podopolskim Winowie. Poznajemy środowisko, w jakim się wychowywał i kształtował. Razem z nim podejmujemy naukę w szkole werbistowskiej, trafiamy na front, wstępujemy do seminarium, podejmujemy studia filologiczne i pracę wychowawczą.
To, co niewątpliwie jest ogromną wartością filmu, to fakt, że na ekranie o. Liguda ożywa we wspomnieniach rodzinnych; wspomnieniach jego uczennic, kleryków, współbraci. Z zebranych relacji wyłania się człowiek głębokiej wiary i zaufania Bogu, ojcowsko troszczący się o innych, dowcipny, silny, trzeźwo myślący, odpowiedzialny i oddany Chrystusowi. Co więcej, o. Liguda tych cech nie utracił w nieludzkich warunkach obozu koncentracyjnego w Dachau, w którym został zamordowany. Do końca stawał po stronie słabszych.
- Kiedy zaczynałam pracę nad filmem, miałam świadomość, jak my, parafianie z Winowa, mało wiemy o bł. o. Alojzym - mówi Beata Maliszkiewicz, scenarzystka i reżyserka.
Współpracowała z o. Henrykiem Kałużą SVD, który jest kopalnią wiedzy o błogosławionym z Winowa. Była w obozie Stutthof, gdzie o. Liguda wraz ze współbraćmi werbistami był przymuszany do ciężkiej pracy, dwukrotnie odwiedziła Dachau. Tam poznała s. Stefanię Hayward OCD, która stała się narratorką części filmu poświęconej losom księży w obozie. Karmelitanka opisuje życie polskich księży w Dachau, warunki, w jakich mieszkali i pracowali, a także okrutne praktyki, jakim byli poddawani przez oprawców. Podkreśla, że o. Liguda zginął, bo miał odwagę bronić słabszych, mówi, że do końca zachował ojcowskie poczucie odpowiedzialności.