Śpiewem i gromkimi okrzykami kibicowali Polskiej drużynie parafianie z Modzurowa i okolic.
Proboszcz zachęcał do dobrego kibicowania, ale też sam oglądał z pierwszych rzędów Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Wszystko to pod okiem wielu mediów, bo Parafialna Strefa Kibica, zorganizowana przy kościele pw. Trójcy Świętej w Modzurowie stała się sławna dzięki temu, że proboszcz na czas piłkarskich mistrzostw świata w Rosji przesunął godzinę odprawiania wieczornej Mszy św. o 30 min. Chciał, by i on, i wierni mogli spokojnie podziwiać mecze i pobożnie uczestniczyć w liturgii.
Ks. Joachim Kroll nie kryje, że jest zapalonym kibicem. - Sport zawsze był obecny w moim życiu, pochodzę ze sportowej rodziny. Starszy brat grał w piłkę ręczną, młodszy jest sędzią piłkarskim. Ja też grałem w piłkę ręczną, stąd zostały mi na pamiątkę połamane palce. Grałem też w piłkę nożną, w seminarium byłem nawet kapitanem całkiem niezłej reprezentacji księży diecezji opolskiej - mówi. I dodaje, że podczas mundialu bardzo przeżywa każdy mecz, zwłaszcza gdy gra Polska. I nie jest w tym odosobniony. Stąd pomysł, by przesunąć godzinę Mszy św., by nie pokrywały się z meczami. Dzięki temu łatwiej się skupić na modlitwie, nie myśląc o tym, jak tam idzie w meczu ulubionej drużynie.
VID 20180619 182927
Gość Opolski
I narodził się kolejny pomysł - na zorganizowanie strefy kibica dla parafian! W salce parafialnej poustawiał ławki, zamontował telewizor, parafianie pomogli w wystroju, przynieśli słodkie napoje, zrobili grilla.
- Chciałbym, byśmy tu wspólnie kibicowali. Kościół to wspólnota wspólnot, ale przeżywanie razem meczy piłki nożnej też jednoczy. Dlatego mam nadzieję, i o to prosiłem nawet tych, którzy nie pasjonują się sportem, by byli wyrozumiali i zrozumieli tę pasję innych. Zależy mi też na tym, by młodych odciągnąć trochę od tych wszystkich gier komputerowych, internetu, pokazać im wspólne kibicowanie, zarazić pasją do gry, do sportu. Zobaczymy, czy to się uda – tłumaczy ks. Kroll.
Niedowierzanie - tuż po utracie pierwszej bramki... Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość I kibicowali - i to jak! We wtorek na mecz przyszły całe rodziny, niemal wszyscy ubrani na biało-czerwono, a największy doping można było usłyszeć z damskiej części widowni.
Zaczęli od zaśpiewania hymnu razem z zawodnikami. Próbka na filmie tutaj. A gdyby doping kibiców miał wpływ na wynik, Polacy z pewnością by wygrali.
- Cały czas kibicujemy naszym - i nie tylko piłkarzom, bo przy siatkówce i skokach też. Wynik pozostawia trochę do życzenia, ale dajemy radę - wesprzemy ich swoim entuzjazmem. Dajemy z siebie wszystko! Ta strefa to świetny pomysł - razem lepiej się kibicuje. Jestem tu z całą rodziną, z synem, siostrami, szwagrami, braćmi i znajomymi. Wszyscy umalowani, z flagami, w barwach narodowych. Tu przeżywa się to inaczej niż przed telewizorem - chwali inicjatywę Iwona Florian. - Ja przyszedłem z mamą, bo zwykle z nią kibicuję - dodaje Marcel Rumpel.
Tak zareagowali kibice na kontaktowego gola. Chwilę później skandowali "Jeszcze jeden!" Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość „Polska gola”, „Nic się nie stało” (po utracie bramki) i „Jeszcze jeden” (po strzeleniu kontaktowej) niosło się daleko poza salą - jak głośno - kolejny krótki filmik tutaj. A najmłodsi nie dość, że uczyli się motywujących piosenek, to w przerwie i po zakończeniu, gdy dorośli jeszcze siedzieli i rozmawiali przy grillu, rozgrywali na trawie mecz, naśladując oczywiście Biało-Czerwonych...
A proboszcz, chętni kibice i ministranci po tych emocjach spokojnie zdążyli na 19.00 na Mszę wieczorną.
W zorganizowanej strefie będzie można obejrzeć wszystkie popołudniowe mecze, nie tylko Polaków, choć wtedy prawdopodobnie frekwencja będzie największa.