A na niebie była tęcza.
Boży Weekend to były spotkania z grubo ponad setką wolontariuszy, którzy przez dwa dni dzielili się swoimi talentami, uśmiechem i dobrym słowem.
- Rozdaliśmy wolontariuszom ponad 150 koszulek. To łańcuszek ludzi. Jeden z drugim rozmawiał, mówił o tym, co się będzie działo i zapraszał do wspólnego wyjścia na ulice - opowiada Magda Kopyto z ekipy Opolskich Wieczorów Uwielbienia.
- Wyszliśmy, by zaświadczyć tańcem, śpiewem, uśmiechem, dobrym słowem, że Pan Jezus jest w nas i jest w tych wszystkich ludziach, których spotykamy - dopowiada Magda.
- To nie jest tak, że my mamy Jezusa na 100 procent, a ludzie, którzy chodzą po ulicach mają Go na 70, 30 albo 20 procent. Chodzi o to, by pójść za intuicją jezuicką, że Jezus jest w tajemniczy sposób obecny w historii każdego człowieka i dlatego - tak jak powtarza papież Franciszek - każda historia jest święta - przekonuje ks. Mateusz Buczma.
- Czasami jest tak, że ludzie nie widzą Jezusa. Dlatego liczymy na to, że nasze aktywności, które angażują na przykład zmysł wzroku, spowodują, że ludzie z pomocą łaski Bożej zobaczą coś więcej w swoim życiu, zobaczą Boga, który może wydawać im się nieobecny - mówi duszpasterz.
Wiele dobra działo się nie tylko w obrębie placu Wolności i Śródmieścia, ale również np. w Domu Kombatanta. Tam wybrała się 12-osobowa grupa ze Szkoły Nowej Ewangelizacji wraz z dwiema siostrami zakonnymi i ks. Tomaszek Kornkiem, neoprezbiterem. - Poszliśmy z nastawieniem, by nieść nadzieję. Chcieliśmy spotkać się z osobami, które nie mogę przyjść do centrum, doświadczyć tego, co dzieje się podczas Bożego Weekendu. Chcieliśmy dać im czas, chwilę zainteresowania. Porozmawiać z nimi. Wzięliśmy ze sobą kwiaty i słowo Boże - relacjonuje Bernadetta Smolnik.
Opowiada o spotkaniach, które się wydarzyły. Opowiada o rozmowach, które się toczyły. - Rozpoczęliśmy od modlitwy w kaplicy. A potem w stołówce spotkaliśmy się z dużą otwartością. Podczas obiadu dosiadaliśmy się do osób, które jadły samotnie. I próbowaliśmy się wzajemnie poznać, dzielić pewnością, że Pan Jezus nas kocha, kocha każdego - opowiada Bernadetta.
Finałem Bożego Weekendu było uwielbienie Boga i modlitwa za miasto i jego mieszkańców. Wpierw na scenie stanęli mali chórzyści z inicjatywy pn. Dziecięcy Koncert Uwielbienia. Żywiołowo i radośnie wykonywane piosenki porwały nie jedną osobę do tańca.
Wiele rodzin z maluszkami przyszło na Dziecięcy Koncert Uwielbienia Anna Kwaśnicka /Foto Gość
Koncertowi towarzyszyła premiera płyty, na której znalazło się 10 piosenek nagranych w Winowie w uroczystość Zesłania Ducha Świętego podczas pierwszego w tym roku Dziecięcego Koncertu Uwielbienia.
Po dzieciach na scenę weszli ich rodzice z ekipy Opolskich Wieczorów Uwielbienia. Deszcz padał coraz mocniej, parasole poszły w ruch, a nawet sporych rozmiarów namiot. - Spokojnie, za 3 minuty przestanie padać - mówił ze sceny Mirek Kopyto, śledząc doniesienia meteorologiczne. I rzeczywiście, padać przestało.
Tymczasem ze sceny płynęło uwielbienie. Czasem deszcz delikatnie pokropił, ale przez chmury coraz mocniej przebijało się słońce. Tylko chwili potrzeba było, by na niebie dojrzeć tęczę. Tak, pojawiła się, rodząc w zebranych przekonanie, że Pan Bóg błogosławi temu spotkaniu.
Za chwilę na ks. Mateusz Buczma wniósł na scenę Najświętszy Sakrament. Zebrani na placu Wolności uklęknęli. W śpiewie, modlitwie i ciszy adorowali Jezusa pośród nich obecnego. Uwielbienie poprowadzili ks. Mateusz Buczma i Bernadetta Smolnik.
Po błogosławieństwie była jeszcze jedna pieśń -„Błogosław duszo moja Pana” - która raz jeszcze porwała serca. W końcu przebrzmiały ostatnie dźwięki i rozległy się oklaski. I tak zakończył się pierwszy Boży Weekend w Opolu. - Wierzę, że do zobaczenia za rok - mówił ze sceny Mirek Kopyto.
Więcej o Bożym Weekendzie w „Gościu Opolskim” nr 26/2018.
Czytaj także: