Siostry juniorystki uczyły się wykorzystywać media do promocji powołań, życia zakonnego i posługi misyjnej.
Zakończyło się „Eurospotkanie” sióstr juniorystek ze Zgromadzenia Misyjnego Służebnic Ducha Świętego, które odbywało się w klasztorze Annuntiata w Raciborzu. Spotkanie trwało od 2 do 7 sierpnia i dotyczyło mediów w promocji powołań. Uczestniczyły w nim siostry zakonne z Austrii, Niemiec, Polski, Słowacji i Ukrainy.
- W naszym zgromadzeniu każdego roku odbywa się europejskie spotkanie sióstr żyjących w ślubach czasowych. To spotkanie służy formacji, wzajemnemu zbudowaniu, zapoznaniu się. Powołań jest coraz mniej, a przebywanie w większym gronie jest dla młodych sióstr okazją, by wymienić się wrażeniami i doświadczeniami, a także umacniać więzi wewnątrz zgromadzenia - mówi s. mistrzyni Hanna Kulaszewska.
Tym razem siostry juniorystki uczyły się wykorzystywać media do promocji powołań, życia zakonnego i posługi misyjnej. Był czas na wspólną modlitwę, integrację, a także prelekcje i warsztaty. W niedzielę odbył się wyjazd do Opola. Siostry odwiedziły opolskie media, zwiedziły Muzeum Polskiej Piosenki i Wieżę Piastowską, a także zorganizowały Sisters Mob.
- Już pół godziny przed rozpoczęciem ludzie z zaciekawieniem patrzyli i podpytywali, co się za chwilę wydarzy - opowiada s. Agnieszka Królikowska. - Ogromnie cieszy mnie fakt, że ludzie oczekiwali na to wydarzenie. Niektórzy dowiedzieli się z internetu, inni z lokalnych mediów. Pewnie chcieli przekonać się, co siostry zakonne wymyśliły - uśmiecha się s. Agnieszka.
Dodaje, że po Sisters Mobie otrzymała wiele pozytywnych informacji zwrotnych. - Ale też wiele osób mówiło, że to było zbyt krótkie spotkanie. A to jest dla mnie motywacją, byśmy przygotowały kolejne wydarzenie - podkreśla s. Agnieszka.
Siostry misyjne zaprosiły przechodniów do tańca. Pierwszy z nich był układem do modlitwy „Ojcze nasz” śpiewanej w jednym z dialektów afrykańskich.
- To było wspaniałe wydarzenie. Podczas prób po prostu ćwiczyłyśmy, ale kiedy już stanęłyśmy na rynku i zaczęłyśmy tańczyć „Baba Yetu”, czyli „Ojcze nasz”, stało się to moją modlitwą. Byłyśmy łącznikiem między Bogiem a ludźmi, którzy przyszli - mówi s. Olga Piluszyk. - Nie ukrywam, że Sisters Mob był dla nas stresującym wydarzeniem, bo nie wiedziałyśmy, z jakim odbiorem się spotkamy. Ale z drugiej strony dzieliłyśmy się przecież naszym życiem, naszą pasją życia z Bogiem, więc czego się obawiać? - dopowiada s. Olga.
- Najważniejsze nie było to, by pokazać, jak tańczymy. Czułam, że naszym zadaniem było, by po tańcu podejść do ludzi, porozmawiać z nimi. I toczyło się wiele rozmów, tak że pod koniec już wszyscy razem tańczyliśmy - podkreśla s. Edita z Ukrainy.
Siostry przygotowały układ do radosnej piosenki „Every move I make” oraz skoczną belgijkę, uwielbianą nie tylko przez młodzież. Była też pantomima o różnorodności powołań oraz opowieść o życiu w zgromadzeniu zakonnym.
- Mamy różne talenty i kiedy wstępujemy do zgromadzenia, nie rezygnujemy z nich. Żyjąc w klasztorze, możemy swoje talenty rozwijać, a nawet odkrywać nowe. Jesteśmy kobietami z pasją - mówi s. Agnieszka.
- Organizując Sisters Mob, chciałyśmy zmienić obraz siostry zakonnej. Do zgromadzenia każda z nas przyszła w wolności. To nie jest żadna kara, niespełniona miłość czy nieumiejętność odnalezienia się w życiu. Jesteśmy szczęśliwe i radosne - podkreśla s. Hanna Kulaszewska.
- „Odkrywamy radość” - to temat naszego spotkania na rynku. Cieszę się, że udało nam się pokazać ludziom radość naszego powołania do życia zakonnego. A także udało nam się zarazić radością innych ludzi, nawet tych, którzy przypadkowo przechodzili przez rynek - cieszy się s. Agnieszka. A s. Hanna dodaje: - Jesteśmy wdzięczne wielu osobom, które pomogły nam w organizacji tego spotkania.
Więcej o europejskim spotkaniu sióstr juniorystek w "Gościu Opolskim" nr 33/2018.