Co tam się działo! Na Długiej w Raciborzu artyści kamienieli, sefardyjska para się pobierała a młodzieniec z Pszowa zionął żywym ogniem... Bo to FRU!
Żydowskie zwyczaje, artyści i muzyka tworzyły niezwykły klimat na ul. Długiej Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Festiwal Raciborskiej Ulicy FRU na parę godzin zmienił miejski deptak w wyjątkowe, pełne atrakcji, tętniące życiem miejsce.
Na kilkuset metrach ulicy Długiej swoje przedstawienia zaprezentowało ponad 50 aktorów z różnych krajów. Wśród nich żywe rzeźby z różnych krajów Europy, kataryniarz, baśniowy świat dla dzieci, muzyka elektroniczna, alternatywna i folkowa, teatralne etiudy, pokazy iluzji i magii czy wystawa plenerowa.
- Przyjechaliśmy w 6 osób: ja z mężem, córkami, zięciem i wnuczką, specjalnie z Kędzierzyna-Koźla, żeby wziąć udział w Festiwalu. Jesteśmy tu od początku i bardzo nam się spodobały wszystkie przedstawiane tu postacie, żywe rzeźby, teraz spektakl i plucie ogniem - opowiada Małgorzata Schmidt. - Zamiast siedzieć w domu przed telewizorem, lepiej przyjechać tu i się wspólnie bawić, tym bardziej że jest wielka różnorodność proponowanej muzyki i innych atrakcji. Każdy znajdzie coś dla siebie i dziecko i starsi - dodaje jej córka Ania.
Ulicę wypełnił tłum widzów, którzy po ceremonii bawili się z weselnikami Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość - To próba ożywienia, rewitalizowania przestrzeni za pomocą różnych form artystycznych - teatru, muzyki, różnych performensów alternatywnych. Już po raz drugi zorganizowaliśmy ten Festiwal na ulicy Długiej. To jest najważniejszy, historyczny deptak w naszym mieście, który na co dzień nie tętni aż tak życiem. W tym roku przyłączył się do nas Midraszowy Teatr Żydowski, działający w Raciborzu od 1,5 roku, wraz z Zamkową Grupą Teatralną. Przedstawili tradycyjne wesele żydowskie z kręgu sefardyjskiego (Żydów z obszaru iberyjskiego). Społeczność żydowska przed wojną licznie zamieszkiwała nasze miasto, miała wpływ na jego rozwój, historię i funkcjonowanie. Dziś śladów po niej jest niewiele, więc tym bardziej chcieliśmy pokazać to, co można kiedyś częścią tutejszej tradycji – mówi Justyna Szyndler, jedna z organizatorek z Raciborskiego Stowarzyszenia ASK.
WeseleZydowskie2
Gość Opolski
I rzeczywiście barwny orszak weselników, wychodzący z rynku przy dźwiękach muzyki żydowskiej, przeniesienie panny młodej w lektyce, a potem ceremonia zaślubin na ul. Długiej, nawiązująca do tradycji w kulturze sefardyjskiej przyciągnęły całe tłumy.
Przyszli nie tylko mieszkańcy, ale też goście z okolicznych miast i wsi. Potem uczestników rozruszała wspólna potańcówka z elementami klezmerskimi przy kapeli folkowej, mająca imitować wesele. Nie mniejsze zainteresowanie, zwłaszcza wśród dzieci wzbudziło widowisko z ogniem przygotowane na finał.
- Przyszliśmy tu z ciekawości i przyznaję - występy są fajne! Zwłaszcza to, że artyści włączają do wspólnej zabawy widzów - dzieli się wrażeniami Monika Ochwat z Raciborza.
Artysta zionący ogniem robił wrażenie zwłaszcza na najmłodszych... Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość