Trzechsetlecie sanktuarium „Maria Hilf” i 23. pielgrzymka Czechów, Polaków i Niemców zgromadziły licznych pątników.
Pomysłodawcą i inicjatorem tego wydarzenia jest ks. Wolfgang Globisch. Sam pochodzi z tych terenów i dobrze zna ich specyfikę, trudną historię, żywą i gorącą wiarę mieszkańców. Zna tych, którzy zostali na ojcowiźnie w zupełnie nowych warunkach życia. Poznał tych, którzy zostali tu przywiezieni ze wschodnich obszarów dawnej Polski. Z czasem doszły kontakty z mieszkańcami „czeskiej strony” - a mieszkają tam nie tylko Czesi. A gdy z ziemi na nowo wyrosły mury kościoła Maryi Wspomożycielki (konsekracja miała miejsce w roku 1995) zaraz zaczął organizowanie pielgrzymki nazwanej imieniem „Trzech Narodów”.
Corocznie spotyka się tu wielu znajomych.
- Mój mąż Ślązak i ja Morawianka - rozmawiamy po czesku. - Nie Czesi? - pytam. - Nie, ojcze, nie Czesi.
A mówią po czesku. - No to mamy już pięć narodów - żartujemy, dotykając jednak ważnego tematu. Przecież chodzi o pytanie, kim jesteśmy. Podobnie z pielgrzymami z Polski. Są wśród nich i Polacy, i Ślązacy - ale trochę inni niż ci z czeskiej strony. Niemców jest mniej. Są i z polskiej, i z czeskiej strony, i przyjezdni z odległych landów Niemiec. Jaka to radość dać nura w ten tłum i nie wiedzieć do kogo po jakiemu zagadnąć. Wiedząc równocześnie, że zrozumieją cię w każdym języku.
„Opolski Gość Niedzielny” od lat jest też obecny, dokumentując kolejne pielgrzymki internetową galerią zdjęć oraz tekstem w wydaniu papierowym.
Dominantą pielgrzymki jest jedność. Bo ludzie pochodzą z różnych środowisk, ukształtowały ich różne tradycje domu, języka, historii. Polacy powiedzą ojczyzna, Czesi domov, Niemcy Heimat. Różnią się słowa, nawet trudno o ich wierny przekład.
Czy mają coś wspólnego? Oczywiście, i to wcale nie jakieś małe „coś”. Wspólną platformą, więcej - więzią tworzącą zasadniczą wspólnotę jest chrześcijańska wiara. Ta zaczynająca się od wyznania: „W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. Ale i ta zwracająca oczy na Matkę Jezusa, którą czczą jako swoją Matkę. Morawska ziemia usiana jest licznymi sanktuariami maryjnymi. Warto by odbyć po nich reporterską pielgrzymkę. Na naszej śląskiej ziemi też ich nie brakuje. A ci, których przywieziono na Śląsk po wojnie, wciąż mają w sercach i pamięci sanktuaria dawnych kresów - od Kamieńca Podolskiego po Wilno.
Było kiedyś sporo wrogości, a co najmniej niezrozumienia, gdy powojenne przemiany zmąciły wszystko. Ale to wszystko była wola Stalina, nie Bogu ducha winnych ludzi z tej czy owej strony. Takie spotkania jak Pielgrzymka Trzech Narodów pozwalają uzmysłowić sobie rolę wspólnej wiary w powstawaniu i świadomym tworzeniu jąder kondensacji wspólnych wartości, jedności w działaniu, więzi nie tylko religijnych, ale i społecznych postaw.