Jedno i drugie można było zobaczyć, a nawet spróbować podczas promocji książki w Biedrzychowicach.
O śląskim domu i zagrodzie opowiadali autorzy publikacji Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Jaka była śląska wieś sto lat temu, kiedy zmieniała się politycznie Europa po zakończeniu I wojny światowej? Ta w 20-leciu międzywojennym, w czasie kolejnej wojny i po 1945 roku? Jak zmieniała się, gdy została włączona w granice Polski?
To wszystko można znaleźć w publikacji, będącej kontynuacją „Spojrzenia przez gardinkę” wydanej właśnie przez Stowarzyszenie „Odnowa Wsi Biedrzychowice”, dyrektora Powiatowego Muzeum Ziemi Głubczyckiej oraz dyrektora Muzeum Ziemi Prudnickiej. Tytuł: "W śląskim domu i zagrodzie".
Zarządzający tymi placówkami - Róża Zgorzelska, dr Barbara Piechaczek i dr Wojciech Dominiak opowiadali o historiach zawartych na kolejnych kartach i zdjęciach, pozyskiwanych od mieszkańców i zagadkach o popularnym dawniej „Ślązaku” - zegarze. Ubarwił spotkanie koncert głogóweckich muzyków: wokalisty Oskara Goetz i Mateusza Rożka.
To też świetna okazja, by spotkać się w Farskiej Stodole i przy okazji promocji książki obejrzeć biedrzychowickie muzeum, a potem popróbować pyszności serwowanych przez gospodynie z różnych stron.
Farska stodoła znów była pełna ludzi... Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość - Akurat dziś mamy tu cepeliny - ziemniaczane kluski z nadzieniem ziemniaczano-twarogowym, na które przepis przywędrował z Kresów. Obok wielokulturowego spotkania z autorami i koncertu można poznać tę różnorodność Śląska od strony kulinarnej. U nas w Skrzypcu też mamy pomieszane różne narodowości - Kresowianie, Krakusy, Ślązacy. I my w Kole Gospodyń Wiejskich od lat się tym wzajemnie ubogacamy, wymieniając przepisy, opowiadając o swoim życiu, zwyczajach. Każdy ma jakąś historię... - opowiada Małgorzata Dyndor ze swoją ekipą, zdradzając przepis na pyszny kluskowy specjał.
Tuż obok serwowano zupę dyniową, pasztety, rogale i cynamonowe ciasto drożdżowe.
A w międzyczasie rozmowy, spotkania i zwiedzanie.