Panteon – świątynia wszystkich bożków. Po bożku, który nazwaliśmy seksem, odnajdujemy drugiego. Zwie się „mieć”.
Co można mieć? Cokolwiek. Albo i wszystko. Skala wartości właściwie nieograniczona. Od starego breloczka, którym bawi się dwulatek, po „furę” wartą może i milion, którą trzyma w garażu nadziany facet. Trzyma, bo się boi nią jeździć; jeszcze mu ją ktoś porysuje. Ale ten milion (PLN< USD< EUR...) wcale nie jest końcem skali. Od fury więcej warte są wirtualne cyferki na bankowym koncie. Niby ich nie ma, ale jakże bardzo one są! Mówimy o skrajnościach, to prawda. Ale te skrajności mają ogromny wpływ na całość. Z perspektywy etyki musi paść pytanie, czy reguła „mieć” jest dobra, czy też zła? Odpowiedź zależy w istotny sposób od dwóch czynników. Pierwszy to pytanie, w jaki sposób ktoś doszedł do posiadania majątku. Im majątek większy – tym pytanie drażliwsze. W powszechnym odczuciu sprawa bywa oceniania podejrzliwie – z tym jednak trzeba uważać. Drugi czynnik oceny to pytanie, czemu majątek służy. Bo każdy powinien pomagać bardziej potrzebującym. Jeśli ma ponad własne potrzeby, wtedy jego „mieć” powinno przekształcać się w „służyć”. By nie stało się potwornym bożkiem w panteonie zła.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.