Niepełnosprawni i pełnosprawni zachęcali barwnym korowodem na rynku do oddania 1 procenta podatku.
Podopieczni też zachęcali do wsparcia Fundacji 1 procentem podatku Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Dużo radości, szumu i muzyki było dziś na opolskim rynku. Już po raz czwarty na opolskim rynku zagościł kolorowy organizowany przez Fundację Dom Rodzinnej Rehabilitacji Dzieci z Porażeniem Mózgowym w Opolu.
– Chcemy pokazać opolanom jak działamy i że jesteśmy dla naprawdę dużej grupy osób. Dzisiaj jest tu ok. 160 naszych podopiecznych z różnych jednostek. Zaprosiliśmy jak w poprzednich latach przedszkola integracyjne, studentów z Uniwersytetu Opolskiego, są władze regionu i miasta oraz PFRON. Chcemy powiedzieć, że „1 procent” – bo o to prosimy, to żadna wielka praca ani wysiłek dla ofiarodawców a wielka pomoc dla Fundacji – podkreśla Teresa Jednoróg, prezes Fundacji DOM.
Dodaje, że co roku nowych organizacji przybywa, więc siłą rzeczy otrzymują coraz mniej. Tymczasem z ich pomocy korzysta już ponad 1530 rodzin – ok. 270 osób codziennie.
DOMTaniec
Gość Opolski
– Zajmujemy się osobami z niepełnosprawnością umiarkowaną bądź znaczną, osobami, które nie są niesamodzielne. My im dajemy tę szansę dając rehabilitację leczniczą, społeczną i zawodową – wymienia Teresa Jednoróg. – Zatrudniamy 60 niepełnosprawnych w Zakładzie Aktywności Zawodowej – galeria Biały Kruk znajdująca się przy opolskim rynku jest jedną z takich pracowni. Mamy wczesną interwencję – najmłodszy podopieczny miał zaledwie 5 tygodni – bo im więcej damy tym najmłodszym dzieciom, tym one później będą potrzebowały mniej naszej pomocy. Uczymy podstawowych umiejętności, żeby umiały same zjeść, ugotować sobie coś, posprzątać, dokonywania korzystnych dla nich wyborów, żeby były możliwie samodzielne. Edukujemy też rodziców, bo bywało, że podopieczny nauczył się już samodzielnie się ubierać, zjeść, a potem rodzice wyręczali go w tym, bo tak było szybciej i wygodniej i ta umiejętność zanikała. Trzeba było tłumaczyć, że im bardziej ich dziecko się usamodzielni, tym bardziej to będzie procentować w przyszłości.
Przedszkolaki nie mają żadnego problemu z integracją Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Henia Papuga, mama 28-letniej Kasi współpracuje z Fundacją od początku. – Chyba wiedzieli, że ma się urodzić i założyli mi blisko domu fundację – uśmiecha się. – Jak mi lekarka powiedziała, co mnie czeka, nie wiedziałam co zrobić, ale dzięki temu że fundacja była po blisku, mogłam się poradzić, miałam psychiczne wsparcie i uśmiech. I tak po kolei wszystko szło. A Kasia, która jest niesamowicie pogodnym i zadowolonym dzieckiem, dalej współpracuje z Fundacją. Chwali się wszędzie, że już chodzi do pracy, bo uczęszcza na warsztaty i że zarabia. Jest z tego dumna – mówi jej mama.
Jedną z atrakcji happeningu był pokaz judo w wykonaniu podopiecznych klubu sportowego OKAY, z którym podopieczni Fundacji zdobywają laury – Magda Kowal jest nawet mistrzynią osób niepełnosprawnych w tej dyscyplinie. A potem, mimo porywistego wiatru i kapiącego od czasu do czasu deszczu była wspólna zabawa, korowody a na rozgrzewkę – gorąca herbata.