Mężczyzna i kobieta, miłość, prokreacja... Niegdyś cała ta sfera była otoczona nimbem tajemniczości.
Takiej szczególnej tajemniczości, którą zwiemy wstydem. Nie jest to wstyd osłaniający sprawy złe. Przeciwnie – mowa o sprawach dobrych, ważnych, potrzebnych. Ale rozgrywają się one na płaszczyźnie osobistej – mojej osobistej, a także naszej osobistej. Naszej – czyli dwojga konkretnych osób, mężczyzny i kobiety. Dla każdej osoby są one tak bardzo własne, ważne, niepowtarzalne, że psychiczna natura człowieka osłania je poczuciem wstydu. A to działa dwustronnie. Nie dopuszcza innych do intymnej sfery mojego życia i nie pozwala, abym ja zaglądał w intymne sprawy drugiego. To jedna z charakterystycznych cech tylko człowieka. Zwierzęta tego nie mają. Dlatego należy postawić tezę, że niszczenie poczucia wstydu, jest uderzeniem w człowieczeństwo. Wyjątkowa jest jedna relacja – małżeńska. Tam wstyd zostaje niejako wchłonięty przez miłość i rodzącą się z miłości ufność. Granice wstydu bywały w dziejach bardzo różne. Wydaje się, że doczekaliśmy czasów prawie całkowitego zaniku wstydu. Źle to wróży człowiekowi, a systemowe niweczenie poczucia wstydu może okazać się początkiem końca tej cywilizacji.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.