Gwara śląska jest ciągle żywa, ma się świetnie - podsumowała dr hab. Lidia Przymuszała.
O naprawianiu moplika u ujka, czekaniu na powrót gołębi, śląskim Kopciuszku, śranku u starki i wielu innych rzeczach opowiadali uczestnicy 26.Wojewódzkiego Konkursu Gawędziarskiego „Śląskie beranie”, które odbyło się 10 maja w szkole w Izbicku. Najlepsze scenki i monologi będzie okazja usłyszeć jeszcze podczas niedzielnego jarmarku folklorystycznego (od godz. 15.00).
Tym razem do Izbicka przyjechało 150 gawędziarzy: od przedszkolaków, z których najmłodszy miał 4 lata, najstarszy 88. W sumie zaprezentowało się 14 przedszkoli, 27 szkół podstawowych oraz 8 osoby dorosłe. Dotarli np. z sąsiednich Otmic, ale też z dalszych stron: Borków Wielkich, Gorzowa Śląskiego i Olesna przez Krośnicę, Gogolin, Pokrzywnicę, Reńską Wieś, Żędowice, dotarł też Szymiszów, Złotniki, Luboszyce, Stare Siołkowice i Komorno.
Scenki starszych grup były świetnie dopracowane scenograficznie, pięknie dobrane były też śląskie stroje. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gośćhttps://wf2.xcdn.pl/files/19/05/11/555619_0pnM_Image005_83.jpgOpowiadali o zwyczajnym codziennym życiu - porankach z wnukami, czekaniu u lekarza, spotkaniach klasowych, tradycjach jak szkubanie pierza, „wypros” młodej panny, czy monolog Patrycji Danisz o marzankach i marzokach, po akcenty wynikające z tematu zaproponowanego przez organizatorów - 15. rocznicą członkostwa w Unii.
Stąd imprezę zainaugurował też korowód z okazji Dnia Europy i „Oda do radości”.
- Ja dziś mówiłam o Wincentym Ligudzie, który u nas w Kadłubie namalował stacje Drogi Krzyżowej. Dowiedziałam się o tym od p. Ryszarda Szewczyka i cieszę się, że mogłam to opowiedzieć innym. Niełatwo nauczyć się tyle tekstu, ale z samą gwarą nie było problemu - przyznaje Wiktoria Urbańczyk z Kadłuba, laureatka II miejsca. Towarzysząca jej Julia Sowa, zdobywczyni pierwszej nagrody, opowiadała o śląskiej piosence towarzyszącej ludziom w różnych okolicznościach, przeplatając monolog śpiewem.
Występy podsumowuje prof. Teresa Smolińska z Uniwersytetu Opolskiego, jedna z jurorek: - Jest bardzo czytelne, które dzieci mówią nią w domu, a które zostały przygotowane na występ, wyuczone na pamięć. Pozytywne jest to, że większość wynosi to z domu, co słychać np. po akcencie, słownictwie, składni, fonetyce. Świadczy to o tym, że przywiązanie do gwary jest duże i że ta młodzież nie ma kompleksów, nie wstydzi się mówić gwarą - podkreślała.
Obserwuje wpływy języka literackiego w wypowiedziach i wskazuje na wartość konkursu - nie tylko ma być dobrą zabawą i przenosić treści ludyczne, ale także ma poznawcze, uświadamia jak ważny jest język, uczą patriotyzmu i świadomości własnego regionu.
W kategorii dorosłych spotkali się młodzi i dojrzali gawędziarze. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość- Poziom był wysoki i niesamowicie wyrównany. Scenki są bardzo dopracowane pod względem scenograficznym, poprawności gwarowej i interpretacji tekstu - dodała Helga Bieniusa, dziękując za zaangażowanie opiekunom i nauczycielom. Podsumowując kolejne części dzielili się spostrzeżeniami, np. odnośnie słów czy elementów stroju, zachęcając do wplatania śląskich pieśni.
- My ciągle chyba nie do końca mamy świadomość tego dobrodziejstwa i bogactwa tego regionu, gwary, jak choćby Kaszubi - duża ich grupa odwiedziła nas dziś podczas Konkursu. Tej świadomości i dojrzałego, naturalnego życia tym możemy im pozazdrościć - podsumowuje Jolanta Lamm, polonistka i dyrektorka Zespołu Szkół Gminy Izbicko.
Na następnej stronie podajemy laureatów.