Upamiętnienie duchownych, którzy w 1945 roku, gdy przez Śląsk Opolski przechodził front Armii Czerwonej, nie opuścili swoich parafii i zostali zamordowani, stając w obronie wiernych.
Uroczystość, która w katedrze opolskiej odbyła się 12 czerwca, we wspomnienie błogosławionych męczenników o. Alojzego Ligudy, o. Józefa Cebuli, ks. Emila Szramka i Towarzyszy, ks. Waldemar Klinger porównał do przywracania pamięci Żołnierzom Wyklętym.
- W 1945 roku, gdy przechodził front Armii Czerwonej, na terenie dzisiejszej diecezji opolskiej zginęło 26 kapłanów, którzy stanęli w obronie swoich parafian, zostali z owcami do końca. W tym czasie zamordowanych zostało też 80 sióstr zakonnych. Dzisiaj, kilkadziesiąt lat od tych wydarzeń, chyba po raz pierwszy oficjalnie upominamy się o ich pamięć - nie ze sztandarami, nie z hasłami, ale na kolanach, w modlitwie eucharystycznej. Oni byli solą tej ziemi, solą Kościoła Chrystusowego w tamtych niełatwych, pełnych nienawiści i złości czasach - mówił u początku Mszy św. ks. Waldemar Klinger, proboszcz parafii katedralnej.
Eucharystii przewodniczył bp Andrzej Czaja, a koncelebrowali m.in. księża proboszczowie z tych parafii, w których w 1945 roku duchowni zostali zamordowani.
W homilii ks. Waldemar Klinger przypomniał, że pośród 108 męczenników II wojny światowej wyniesionych 20 lat temu na ołtarze są ks. Emil Szramek (pochodzący z Tworkowa), o. Józef Cebula (pochodzący z Malni) i o. Alojzy Liguda (pochodzący z Winowa).
- Oni oddali życie za wiarę, pozostali wierni Chrystusowi do końca. Ale dzisiejszą uroczystość w naszym diecezjalnym dziękczynieniu chcemy poszerzyć o tych duszpasterzy, którzy oddali swoje ziemskie życie szczególnie w 1945 roku, kiedy przez te ziemie przewalał się front II wojny światowej. W parafiach trwali przy swoich owcach, mając świadomość, że mogą zapłacić najwyższą cenę, oddając życie za swoich parafian - mówił ks. Klinger.
- Często nazwiska tych kapłanów przez długie dziesięciolecia były wymazywane z pamięci wiernych w imię poprawności politycznej, bo jak mówić o męczeństwie niemieckich duszpasterzy i sióstr zakonnych, skoro przynależeli do narodu zbrodniarzy wojennych - wyjaśniał proboszcz parafii katedralnej. I podkreślał, że ich świadectwo życia, a nade wszystko męczeńska śmierć, zasługują na szacunek i cześć Kościoła opolskiego.
Nawiązując do Ewangelii z Niedzieli Dobrego Pasterza, w której Jezus porównuje dwie postawy: najemnika i dobrego pasterza, ks. Klinger wyjaśniał, że najemnik w obliczu zagrożenia ucieka, a dobry pasterz oddaje życie za owce.
- Ks. Robert Gerlich, proboszcz z Kup, schronił na plebani 90 kobiet i dziewcząt z wioski. Rozlokował je wszystkie na 1. piętrze plebani, sam zaś strzegł schodów wiodących na piętro. Dramat rozegrał się 9 lutego 1945 roku. Na plebanię przyszło 7 żołnierzy czerwonoarmistów. Po suto zakrapianej kolacji, mocno pijani zaczęli poszukiwać kobiet. Ks. Robert Gerlich, stojąc na schodach plebanii, bronił dostępu na piętro. Szarpiąc się z pijanymi żołnierzami, został zastrzelony. A przerażone kobiety dopiero na drugi dzień wieczorem zeszły z piętra i w konspiracji pochowały kapłana w plebanijnym ogrodzie - opisywał ks. Klinger.
Po homilii nazwiska 26 zamordowanych duchownych, daty i okoliczności ich śmierci odczytał ks. Waldemar Musioł. Każdy z nich został upamiętniony zapalonym zniczem przyniesionym do prezbiterium i ustawionym przed wizerunkiem bł. o. Alojzego Ligudy. Ostatnie dwa znicze zapłonęły w pamięci o księżach, którzy pracowali i oddali życie na terenie sąsiadującym z dzisiejszą diecezją opolską, oraz w pamięci o zamordowanych siostrach zakonnych.
- Dziękuję wam, którzy uczestniczyliście w tej świętej liturgii ku czci błogosławionych naszych i z wielką modlitwą za tych, którzy są nam świadkami. Ufamy, że są u Pana - mówił bp Andrzej Czaja. I zachęcał: - Przez wstawiennictwo naszych czterech błogosławionych: ks. Emila Szramka, o. Józefa Cebuli, o. Alojzego Ligudy i ks. Alfonsa Trackiego z Bliszczyc, prośmy o nowe, liczne i święte powołania kapłańskie, misyjne i zakonne.
Biskup opolski podziękował ks. Wolfgangowi Globischowi, który jest inicjatorem upamiętnienia. - Niech ta pamięć w nas się rozwija, niech ich męczeństwo i świadectwo pobudza nas do męstwa wiary w dzisiejszych uwarunkowaniach świata, bo czasem mężnym wyznawcą być jest nawet trudniej niż męczennikiem - mówił ordynariusz.
Na kolejnej stronie martyrologium duchowieństwa.