Fundacja "Zupa w Opolu" ma już rok. Dlatego tym razem na bezdomnych i potrzebujących czekał nie tylko żurek, ale i tort.
Dokładnie rok temu, 5 października 2018 roku, powstała Fundacja „Zupa w Opolu”, której wolontariusze zajmują się nie tylko cotygodniowym gotowaniem i rozdzielaniem zupy, ale też poprzez budowanie relacji z osobami bezdomnymi starają się w miarę możliwości odpowiadać na ich potrzeby. Dokładnie to samo od ponad roku dzieje się w każde sobotnie przedpołudnie w stołówce u ojców franciszkanów, gdzie o godzinie 10 pożywnymi i kolorowymi kanapkami potrzebujących podejmują wolontariusze „Śniadania z nadzieją”. Inspiracja do działania obu grup płynie z Ewangelii.
Choć fundacja ma roczek, to tak naprawdę już od listopada 2017 roku w Opolu przy centrum handlowym „Solaris” co sobotę na bezdomnych i potrzebujących czeka potężny garnek ciepłej i pożywnej zupy. A właściwie przed godziną 17 to osoby bezdomne czekają na przyjazd wolontariuszy z zupą.
Tak było i dzisiaj, i to mimo rzęsistego deszczu. Oczywiście najpierw trwały przywitania i sprawne przygotowania - ustawianie stołów i namiotu, który choć trochę chronił przed przemoknięciem. A potem do dzieła - chochla za chochlą żurek lądował w jednorazowych miseczkach, przekazywanych w poniszczone dłonie tych, którzy starają się przetrwać bez dachu nad głową. Kiedy wszyscy zjedli, reszta zupy została rozlana do słoików, by ludzie mogli zabrać ją ze sobą na niedzielę.
Po zupę potrzebujący ustawiają się w kolejce. Anna Kwaśnicka /Foto GośćW to miejsce w centrum miasta co sobotę na ciepły posiłek przychodzi od 40 do 50 osób. Większość to ci sami ludzie, dobrze już znani wolontariuszom, ale czasem pojawiają się nowe twarze.
Te regularne spotkania na placu przy galerii handlowej trwają od godziny do półtorej, w zależności od pogody. Nie wszyscy wolontariusze zajmują się rozlewaniem zupy czy nalewaniem kawy. Wielu po prostu rozmawia z bezdomnymi czy odpowiada na ich potrzeby. Dziś rozdali cały bagażnik ubrań. A już w pierwszych minutach po przyjeździe na plac zauważyli, że jeden z mężczyzn nie ma na nogach butów. Nie minęło kilka minut i dostał nowo kupione buty i skarpetki.
- Idzie okres zimowy, dlatego tym bardziej trzeba zwracać uwagę na bezdomnych i ich potrzeby. Pomagajmy, gdy widzimy, że ktoś jest zziębnięty, nieubrany. Naprawdę można zimą zobaczyć kogoś w sandałach - mówi Anna Mazur. I dodaje: - Zareaguj tak, jak możesz. Jeśli nie stać cię na zakup butów, to zapytaj tego człowieka, gdzie możesz go spotkać następnego dnia i ogłoś zbiórkę na Facebooku.
Niemniej to, od czego trzeba zacząć, to podejść do osoby i zapytać ją, czy czegoś nie potrzebuje. - Nie bójmy się. Delikatnie pytajmy, czy potrzebuje pomocy. Najczęściej usłyszymy, że potrzebuje napić się gorącej herbaty albo coś zjeść - podkreśla wolontariuszka.
Rocznicowy tort. Anna Kwaśnicka /Foto GośćW ekipie „Zupy w Opolu” już trwa zbieranie śpiworów na zimę. - Ci ludzie nie śpią w ogrzewanych mieszkaniach, ale na dworze i często od ziemi izoluje ich tylko karton. Dlatego śpiwory szybko przemakają, wilgotnieją i już nie nadają się do użytku - wyjaśnia Anna Mazur.
Człon zupowej ekipy tworzą tercjarze dominikańscy. Ale do swojego grona zapraszają wszystkich, którzy chcą coś z siebie dać. Można na 13.00 przyjść do stołówki ojców franciszkanów (wejście od ul. Minorytów) i pomóc w krojeniu warzyw na zupę i w robieniu kanapek. Każde dodatkowe ręce są bardzo potrzebne. Można przyjść na godzinę albo dwie, można przyjść raz, można przychodzić co kilka tygodni, a można co tydzień. Oczywiście można też przyjść na plac przed Solarisem i rozdawać kanapki, rozlewać zupę, albo po prostu porozmawiać z tymi, którzy wsparcia i zainteresowania bardzo potrzebują.
- Atmosfera przy gotowaniu jest radosna. Rozmawiamy o życiu, wymieniamy się doświadczeniami. Organizujemy też comiesięczne spotkania integracyjne wolontariuszy, żeby lepiej się poznać - mówi Grzegorz Gurbała. - Włączyć się w gotowanie może naprawdę każdy, bo bez względu na to, jakie mamy poglądy, to ugotowana zupa będzie smakowała tak samo - zapewnia.
Gotują domowe zupy, tylko w innych proporcjach. W ich jadłospisie są m.in. barszcz, gołąbkowa, żurek czy krupnik, ale też wiele, wiele innych. Koszt przygotowania jednej zupy i kanapek to około 400 złotych. - Wiele rzeczy otrzymujemy za darmo. Co tydzień dostajemy chleb, często dostajemy wędliny. Od palarni kawy dostajemy kawę, ludzie przynoszą do nas też owoce, ciasta, latem wodę mineralną - wyliczają wolontariusze. A wszystko to rozdają potrzebującym.