"Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu" - powiedział Jezus. I to jest trudne. Zawsze było trudno stanąć po stronie prawdy.
Nazaret, bazylika Zwiastowania. Naprzeciw groty, ponad poziomem wnętrza świątyni, siedział człowiek, sam jeden. Niemłody z wyglądu. Z ciemną, prawie czarną twarzą. Odziany był w długą szatę, kolory stłumione, ale bogate. Wokoło niego – pusto. Przewodnik objaśnia: Tam siedzi król... Nie zapamiętałem tej afrykańskiej nazwy. Lokalny król jakiegoś państewka na terenie wielkiej Ugandy. Ale król – i tyle.
To była inna perspektywa niż ta z naszej historii. Ot – chociażby z obrazu Matejki „Carowie Szujscy przed Zygmuntem III” (zwłaszcza młodsza wersja obrazu, z roku 1892). Popatrzcie na króla Polski! Jego postać, jego bogata szata, berło, a spojrzenie! No i carowie Szujscy w hołdowniczym pokłonie. To jest król!
Mam przed sobą niewielką replikę greckiej ikony – przywieziona z Tesaloniki. Jezus. Czy to też król? Korony nie ma, trzyma księgę; pierwsze słowa tekstu: Anastasis Christos – Zmartwychwstał Chrystus. Twarz poważna – ale nie smutna. Prawa ręka w geście błogosławieństwa. No i cała reszta symbolicznych szczegółów.
Staram się zrozumieć tytuł, którym honorujemy Jezusa. Nasze rozumienie jest kształtowane przez wszystkie bajkowe (te w dzieciństwie były chronologicznie pierwsze), później przez historyczne, obrazy i opowieści. Tytuł „król” każde dziecko zna i rozumie. Po swojemu oczywiście. I coś z tego dziecinnego, bajkowego obrazka wciąż w nas tkwi. Wieki historii zostawiły ślad.
Wróćmy do źródła – do zapisu Ewangelii. Piłat pyta Jezusa, czy jest królem. Pytanie nieco dziwne. Jako namiestnik cesarza powinien coś o każdym królu w prowincji wiedzieć. Przynajmniej tyle, że ów jakiś król jest. Jezus prowokuje krótką rozmowę, Piłat ją przecina, pytając: „A więc jesteś królem? – Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu”. Te słowa Piłat zlekceważył. Najwyraźniej pomyślał, że to kolejny z tych żydowskich szaleńców, którzy walczą z wiatrem. Cesarskiego namiestnika mógł interesować ślad jakiejś politycznej zawieruchy, a nie filozoficzne spory i opowiastki. Niemniej jednak Piłat został przy tytule, który Jezus sobie przypisał. „Chcecie, abym wam uwolnił Króla Żydowskiego?”. Później ten sam tytuł kazał umieścić na krzyżowej tablicy: „Jezus Nazarejczyk, Król Żydowski”.
Zamiast felietonu jakiś odprysk dziwnego „procesu” sprzed dwudziestu wieków? O czym tu mówić i o co się dziś spierać. No właśnie. Tych dwadzieścia wieków wyrasta ponad wiele innych pytań, wątków, szczegółów historii. Czemu ten dotyczący Jezusa z Nazaretu jest wciąż żywy? Dlaczego przetrwał nie w lamusie historii, ale jest aktualny, rodzi spory, nie chce zejść ze sceny świata? Dlatego, że za tym tytułem zlekceważonym przez Piłata i wyśmianym, przez arcykapłanów znienawidzonym kryje się naprawdę Król. „Król królów i Pan panujących”. W tej perspektywie nie ma sensu pytać, czy to aby nie polityczna uzurpacja.
„Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu” – powiedział Jezus. I to jest trudne. Zawsze było trudno stanąć po stronie prawdy. W naszych czasach, gdy rzucone słowo może obiec świat w mgnieniu oka, prawda staniała. Bo staniało słowo. Przysypywani stosami słów – nawet nie wiemy czy prawdziwych, czy zakłamanych – nie potrafimy prostolinijnie stanąć przy prawdzie. Dlatego Król Prawdy tak przeszkadza. Jeśli nie nam, to tylu innym ludziom. Prawda słów – mówionych, pisanych, drukowanych... Prawda czynów – i tych codziennych, i czynów będących świadectwem, i zrodzonych z dobroci, wierności, miłości... Prawda stanowionego prawa – od konstytucji po wszelkiego rodzaju ustawy, rozporządzenia czy nakazy... Prawda skarbca kultury odziedziczonego po poprzednich pokoleniach. Prawda wiary wyznawanej nie monumentami, a sercem i czynem. Wreszcie prawda o człowieku – i o biologiczno-psychicznym fundamencie jego istnienia, i o boskim pochodzeniu jego ducha.
Prawda bywa trudna, nieraz bardzo. Dlatego Król Prawdy niejednemu przeszkadza.