W ramach inicjatywy Wnuczęta Maryi dzieci obdarowały prezentami dorosłych. Upominki trafiły w ręce pacjentów branickiego szpitala.
Siostry Maryi Niepokalanej już od 121 lat są w Branicach. Początkowo wiele z nich pracowało w Miasteczku Miłosierdzia. Dziś w szpitalu psychiatrycznym założonym przez bp. Józefa Nathana pracuje tylko jedna z nich, ale siostry Maryi Niepokalanej nadal są obecne w branickiej społeczności i pracują w różnych instytucjach, m.in. w przedszkolu, szkole podstawowej i świetlicy Ziarenko.
- Zaprosiłyśmy dzieci z tych trzech placówek do inicjatywy Wnuczęta Maryi, w której najmłodsi symbolicznie adoptują pacjentów szpitala. To będą ich babcie, dziadkowie czy ciocie i wujkowie. Materialnym wyrazem adopcji jest prezent z okazji Świętego Mikołaja, ale ważniejsze jest wzajemne poznanie się, spędzenie ze sobą czasu, bo to nie jest akcja charytatywna, to akcja serca - mówi s. Daniela Gumienna SMI.
Na zaproszenie odpowiedziało blisko 100 dzieci z rodzicami. Każde z nich otrzymało papierową torebkę z logiem Wnucząt Maryi, do której włożyło upominek dla przydzielonego im pacjenta szpitala. - Zachęcałam dzieci, by wkładały to, czym chcą się podzielić. Okazało się, że dzieci bardzo chętnie się dzielą - podkreśla s. Daniela.
- Gdy dostałam torebkę, to najpierw zrobiłam rysunek. A potem wkładałam do niej słodycze. Mama kupiła koc, kawę i herbatę - opowiada Julka. Sylwia sięga po swoją torebkę i pokazuje m.in. granatowy bukiet z żelkami i trzy aniołki. Kiedy niecałą godzinę później jej przyszywana babcia otrzymała prezent, wyjęła jednego z aniołków i patrząc w oczy Sylwii czule przytuliła go do swojego policzka.
Bezcenne chwile wręczania prezentów. Anna Kwaśnicka /Foto GośćWręczanie prezentów odbyło się w sali gimnastycznej, która niegdyś była refektarzem w dawnym klasztorze sióstr. Każde dziecko i każdy z pacjentów mieli na szyi serduszko z numerkiem. Terapeuci zajęciowi w strojach aniołów i pomocników Świętego Mikołaja zorganizowali taneczną zabawę, w którą wciągnęli obdarowujących i obdarowanych. Celem zabawy było odnalezienie osób z tymi samymi numerkami, poznanie się i wzajemne obdarowanie. Bo to nie tylko dzieci wręczały prezenty dorosłym, ale też same otrzymały serdeczne uściski, ciepłe słowa i szerokie uśmiechy. Jedna ze starszych pań, jak tylko otrzymała prezent, wyjęła ze swojej torebki czekoladę, którą miała przygotowaną dla swojego przyszywanego wnuczka.
- Nasi pacjenci od rana byli wzruszeni. Nie mogli uwierzyć, że to dzieci obdarowują dorosłych. Dla wielu z nich to jedyny prezent, jaki otrzymają. Zdecydowana większość nie pojedzie do domów na święta, zostaną z nami w szpitalu - mówi Anna Dudziak, kierownik Pracowni Terapii Zajęciowej.
Inspiracją dla tego pięknego spotkania okazała się prowadzona od kilku lat w Republice Czeskiej inicjatywa Jezusowe Wnuczęta. - Osoby starsze i samotne mogą opisać swoje marzenia, a inni, często całe rodziny, mogą taką osobę zaadoptować. Starszy pan miał marzenie, żeby polecieć balonem i znalazła się rodzina, która pomogła mu je zrealizować - opowiada s. Daniela. I dodaje: – Często tak nawiązany kontakt utrzymywany jest przez cały rok. Jedna z pań opisywała, że przyszywana rodzina zabrała ją nawet na wakacje. W kraju, który jest laicki, z sukcesem prowadzona jest taka piękna chrześcijańska akcja. Pomyślałam, że warto z niej zaczerpnąć.