Mamy takie miejsca w swoim życiu, gdzie nie chcielibyśmy Boga zaprosić, bo może nam wstyd. A On chce być w centrum naszej biedy - mówił ks. Mateusz Dąbrowski podczas nieszporów adwentowych.
Ostatnie z cyklu czterech spotkań adwentowych łączących nieszpory i kwadrans muzyczny odbyło się w środowy wieczór w kościele św. Sebastiana w Opolu.
Słowo głosił ks. Mateusz Dąbrowski. - Co to znaczy, że Pan jest blisko? Nie oznacza to tylko, że po raz kolejny zbliża się data świąt Jego narodzin. Za tym krótkim zdaniem kryje się przepiękna obietnica Boga, że On zawsze jest przy nas, że nie jest Kimś obcym, Kimś dalekim, Kimś, kto z wysokości nieba patrzy na nas - przypominał ks. Dąbrowski. Podkreślał: - Pan jest blisko. Tylko trzy słowa. Te trzy słowa są jednymi z piękniejszych, jakie możemy odnaleźć na kartach Biblii.
Mówił o Bogu, który słucha, który mówi, któremu zależy, który się troszczy, który kocha człowieka, który nie unika grzesznika.
Zachęcał do zmierzenia się z pytaniem, jakie Adam usłyszał po grzechu pierworodnym: "Gdzie jesteś?". - To nie jest wygodne pytanie. Mało to spraw na głowie, obowiązków? Dom, rodzina, praca, studia, dzieci, szkoła. Muszę zmierzyć się z pytaniem: "gdzie jesteś?", bo może się okazać, że nie jestem tam, gdzie powinnam i powinienem być. Może moja droga nie prowadzi wcale do Betlejem, do Groty Narodzenia. Może moja droga wiedzie w zupełnie inną stronę - rozważał duszpasterz. Przywołał też zdanie, które kiedyś usłyszał od pewnego dominikanina: "Jeżeli zgubiłeś w swoim życiu Boga, wróć na miejsce, gdzie widziałeś Go po raz ostatni".
- W bliskości świąt coraz mocniej uderza fakt, że pierwszym miejscem na ziemi, gdzie Bóg chciał zaistnieć jako człowiek, była stajnia. Myślę, że zgodzimy się wszyscy co do tego, że stajnia zapewne jest ostatnim miejscem, gdzie szukalibyśmy Boga. Stajnia kojarzy nam się z brudem, ze smrodem, z jakąś nieczystością. Ostatnie miejsce, gdzie chcielibyśmy kogokolwiek zapraszać. Mamy takie miejsca w swoim życiu, mamy takie miejsca w doświadczeniu osobistym, życiu zawodowym, czasem może nawet rodzinnym, przyjacielskim, koleżeńskim. Mamy takie miejsca, gdzie nie chcielibyśmy Boga zaprosić, bo może nam wstyd tych miejsc i nas w tych miejscach - mówił. I zapewniał, że Bóg chce przyjść właśnie w te miejsca, wybiera je na miejsce Swojego narodzenia i Swojej bliskości.
- On chce być w centrum naszej biedy, w centrum naszego grzechu w naszym życiu osobistym czy wspólnotowym. Prośmy dzisiaj o taki wzrok, który pozwoli mi zobaczyć Boga w mojej stajni i pozwoli ucieszyć się, a nie przejąć i uciec z tej stajni -zachęcał duszpasterz. I mocno podkreślił: - Obecność Boga zmienia stajnię. I ostatecznie każdy z nas ze stajni może stać się świątynią Boga.
Na koniec nieszporów ks. Dąbrowski pobłogosławił figurki Dzieciątka Jezus. Większe zostaną podarowane osobom bezdomnym podczas wigilii z biskupem opolskim. Mniejsze każdy z uczestników modlitwy mógł wziąć do domu dla siebie i bliskich.
Po błogosławieństwie był jeszcze kwadrans muzyczny. Pięć utworów wykonała schola żeńska prowadzona przez Annę Sikorę. Na organach zagrał Maciej Lamm.
- Dziękuję Bożej Opatrzności, że mogliśmy ten Adwent w takiej formie i takiej wspólnocie przeżywać, że Bóg nas tu zebrał - podkreślił ks. Krzysztof Soczyński, rektor kościoła św. Sebastiana w Opolu. Podziękował też organizatorom i uczestnikom nieszporów adwentowych.