Zabawy i zabawki śląskie to temat spotkania, które odbyło się 16 stycznia w Muzeum Ziemi Kozielskiej.
Opowiadanie o zaledwie kilku zabawach i zabawkach było tylko przyczynkiem do ciekawej opowieści o naturze Ślązoka i jego inności.
- Nie myślcie, że joł wom chcioł opowiedzieć o wszystkich zabawkach. Joł wom chcioł opowiedzieć o zasadzie, która powodowała, że Ślązok już w dzieciństwie, bawiąc się tak czy inaczej, z takimi, a nie innymi ludźmi, wychowując się w określonych rodzinnych realiach, już boł inkszy... - tłumaczył prelegent. Wszystko przez to, że tu wiążą się i mieszają kultury - niemiecka, polska, czeska i inne.
O zabawach i zabawkach z Markiem Szołtyskiem cz. 1Dlatego barwnie, w lekki, pełen humoru sposób pokazywał na przykładzie szmaciołka (piłki szmacianej), flinty zrobionej z ukradzionej sztachety mentalność Ślązaka, jego sposób myślenia i cechy wpajane od dziecka przez całe pokolenia, to, jak łączyła się w nim niemiecka szkoła ordnungu (czyli porządku) ze słowiańską fantazją i przekorą, jak łączą się zapobiegliwość i pracowitość z pomysłowością.
Oczywiście była i instrukcja, jak zrobić mysz z chusteczki do nosa...
Ale o tym na filmiku:
Marek Szołtysek o zabawach i zabawkach śląskich- Mnie pasjonowało żeglowanie, więc robiliśmy z kolegami łódki, dodawaliśmy patyk, a na nim jakiś kawałek szmatki czy chusteczki, porwany z domu, i puszczaliśmy na wodzie - wspomina Norbert Bick, jeden z uczestników spotkania.
Inna uczestniczka - Marta Śliwa z Kędzierzyna-Koźla - 10 lat temu pozowała do jednej z książek Marka Szołtyska z lalkami Barbie we własnoręcznie uszytych strojach śląskich. Na to spotkanie przyszła z tymi samymi lalkami. - Uszyłam te stroje jako nastolatka, namówiona przez mamę, i do dziś stoją sobie na półce - przyznaje.
Wspólne zdjęcie po latach z Martą Śliwą... Karina Grytz-Jurkowska /Foto GośćA M. Szołtysek podkreśla, że te dziecięce zabawy i własnoręcznie robione "graczki" mają niemałe znaczenie - zarówno dla charakteru (pracowitości, kreatywności, zapobiegliwości), jak i późniejszych pasji.
- Kiedyś na takim przedstawieniu dlo dzieci boł żech za rycerza, miołech zbroja i miecz z tektury (papendekla), co mi rodzice pomogli zrobić, walczyłech ze smokiem, ratując księżniczka, i do teraz mam zamiłowanie do średniowiecza - opowiada.
Więcej w kolejnym numerze "Gościa Opolskiego" (nr 4/2020 na 26 stycznia).