Bez etyki ani systemu prawa zbudować nie można, ani sprawiedliwości zaprowadzić się nie da.
Siedzieliśmy przy wakacyjnym ognisku, daleko od cywilizacji, smartfonów jeszcze nie było. Dlatego były pomysły. Wręcz filozoficzne. "Proszę księdza, skąd się biorą jajka?". Odpowiedzią była lawina śmiechu. "Kuryś nie widział? Jak gdacze, to jajko zniosła". Najpierw było wesoło. Potem dopiero zrobiło się filozoficznie i poważnie, ktoś wypowiedział stare jak świat pytanie: "Co było najpierw - kura czy jajko?". Smartfonów nie było wtedy. Dlatego była filozofia.
Następnego dnia Mszę mieliśmy rano, bo miała być długa wycieczka. W psalmie tego dnia były słowa: "Panie, Ty miłujesz prawo i sprawiedliwość". Nie tylko smartfonów wtedy nie było, ale i partii Prawo i Sprawiedliwość też jeszcze nie było. Przy śniadaniu zaczęło się: "Proszę księdza! Czy może być sprawiedliwość, jak by nie było prawa?".
Ten temat okazał się trudniejszy niż wczorajszy z jajkiem. I nieco starsi się zaangażowali. Doszli do wniosku, że sprawiedliwość jest poszanowaniem prawa. Musiało więc najpierw być prawo - kodeksy, przykazania i co tam jeszcze. Ale jakby wśród ludzi nie było sprawiedliwości, to by prawa nie potrafili poskładać. Poza wszystkim moi filozofowie jako fundament umieścili Dekalog. Z motywacją: bo to Boże prawo, nie ludzkie.
Od wielu miesięcy, nawet lat, trwa w Polsce festiwal tak zwanego wymiaru sprawiedliwości. Założę się, że większość społeczeństwa nie bardzo rozumie, o co w tym wszystkim chodzi. Choć równocześnie większość oczekuje reformy tegoż właśnie wymiaru sprawiedliwości. Tyle że to gadka ze ślepym o kolorach. Każdy mówi swoje, używając oczywiście słów skleconych w zdania. Ale wypowiedzi ludzi z różnych stron trwającego sporu, mimo podobnych określeń, a nawet identycznych słów, znaczą co innego. Przynajmniej tak odbiera to zwyczajny Kowalski. A na to wszystko nakładają się sondaże. Skoro Kowalski odebrał spór tak, jak umiał, to jego odpowiedzi na pytania ankietera mogą znaczyć zupełnie co innego, niż Kowalski miał na myśli. Dlatego obie strony sporu o funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości powołują się na owe sondażowe wyniki. Kwadratura koła i pięć kątów w trójkącie (ich suma równa się oczywiście 180°).
"Proszę księdza! Czy może być sprawiedliwość, jak by nie było prawa?". Co odpowiedziałem wtedy? Powiedziałem, że bez mądrego, rozumnego, przemyślanego prawa nie można osiągnąć sprawiedliwości. Ale równocześnie bez ludzi sprawiedliwych takiego prawa stworzyć nie sposób. Wtedy w Polsce sporu (przynajmniej głośno-politycznego) nie było, był początek wolności. Temat nam się więc skończył.
Dziś jest inaczej. Bo chodzi o wymiar sprawiedliwości, a w oku cyklonu jest nie sprawiedliwość, tylko sądownictwo. Sądownictwo jako pion władzy państwa, jako zawód, jako rzemiosło, jako sposób na życie. Tych kilka (a jest ich więcej) elementów jest konieczne w życiu społeczeństwa. Nie będę dowodził dlaczego, sprawa oczywista. Ale jeśli wszystkie te elementy nie będą spojone etyką - jako zbiorem reguł, oraz moralnością - jako zasadami codziennego postępowania, to ani systemu prawa zbudować nie można, ani sprawiedliwości zaprowadzić się nie da. I coś mi się wydaje, że utknęliśmy w tym właśnie martwym punkcie. Kto? My jako naród? Czy my jako państwo? Mam nadzieję, że jako naród nosimy w sobie zdolność regeneracji. Tyle że z najpiękniejszego pióra w kogucim ogonie koguta się nie wygeneruje. Z jajka, owszem, coś będzie. Nie róbmy więc jajecznicy ze wszystkich jaj. Niech ich trochę zostanie, to będzie na dobry początek. Bo ani jajko, ani kura, tylko dobry i mądry Bóg był na początku.