Przykro, bardzo przykro, gdy Polacy nie potrafią uszanować siebie nawzajem. Tego szacunku brakuje na co dzień. Zwłaszcza jednak wtedy, gdy można się popisać przed tłumem patrzącym okiem telewizyjnej kamery.
Erupcję braku szacunku dla Polski mieliśmy w minionych dniach z wyraźną aprobatą niektórych polityków. To była polityka? Nie. Wulgarnie została sponiewierana jedna z fundamentalnych spraw ludzkich społeczności – szacunek dla każdego. Zwłaszcza, gdy za tym „każdym” stoi ileś set tysięcy wyborczych głosów. Paweł nie miał szczególnych powodów, by lubić czy to Feliksa, czy Festusa, ale zachować się potrafił, odpowiednie słowa znalazł. Reprezentanci narzuconego narodom cesarstwa też potrafili. Czegoś więc nie jestem w stanie zrozumieć. Ja, już niemłody człowiek wychowany na wzorcach krzewionych w Polsce i innych krajach świata przez św. Jana Pawła II. Źle to wróży naszemu krajowi.
Przed stu dwudziestu dwoma laty szaleniec wychowany w atmosferze politycznych napięć i przemocy rzucił się na kochaną przez ludzi cesarzową Elżbietę znaną jako Sisi. Uzbrojony był w kosmetyczny pilnik. Zabił ją. Ludzie nie mogli tego pojąć... A to był sygnał. Jeden z ostatnich sygnałów ostrzegawczych. Ówczesna Europa tego nie zrozumiała. Niebawem wybuchła wojna, którą my nazywamy pierwszą światową, wtedy mówiono o wielkiej. Straszna wojna. Dla Polaków szczególnie, bo nasi ludzie, czasem rodzeni bracia walczyli przeciw sobie wcieleni do trzech zaborczych armii. W naszych Karpatach zostały całe cmentarzyska, o których wiedzieć nie chcemy. A warto by wiedzieć i rozumieć.
Z naszej wojny polsko – polskiej światowa się pewnie nie zrodzi (choć kto to wiedzieć może). Ale przestaniemy być sobą – narodem mającym historię i dzień dzisiejszy. Pochować trzeba wszystkie pilniki. Szaleńców mieć pod kontrolą. Warto też zdać sobie sprawę, że jesteśmy manipulowani przez środowiska spoza Polski – rozległe i doskonale zorganizowane. To zresztą inny, trudny i mroczny temat.
Tymczasem musimy dobrze słuchać, co mówią politycy i patrzyć im na ręce. W dawnej polszczyźnie słowo „polityczny, politycznie” znaczyło tyle co grzecznie, z taktem, uprzejmie. Tych, którzy nie potrafią (czy można podejrzewać, że nie chcą?) trzeba z polityki eliminować. Nie, nie siłą i przemocą, a właśnie politycznie – grzecznie, z taktem, uprzejmie – korzystając, mądrze korzystając z ważnej demokratycznej procedury wyborów. Nawet, gdy wybieramy sołtysa.