22 lutego 1940 r. w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen został zamęczony ks. Albert Willimsky pochodzący z Głogówka. W uroczystości rocznicowej wzięła udział delegacja z rodzinnej parafii.
Mimo, że rodzice Alberta niebawem zmarli, kapłan regularnie odwiedzał swoje rodzinne miasto. W zachowanej w zakrystii księdze celebracji można znaleźć kilkanaście wpisów potwierdzających kilkudniowe pobyty i sprawowanie Mszy św. w kościele św. Bartłomieja. Trudno dziś ustalić losy rodzeństwa i ich potomków. Żyjące w mieście osoby o tym nazwisku nie są spokrewnione z kapłanem.
Kolejne lata jego posługi zbiegły się z szerzącą się w Niemczech ideologią nazistowską. W 1933 roku, będąc duszpasterzem we Friesack w powiecie Havelland, zwrócił uwagę swoją otwartą krytyką wobec rodzącego się nazizmu. Z powodu konfliktu z lokalnymi władzami na tym tle musiał w marcu 1935 roku opuścić tę parafię i przenieść się do Gransee, gdzie duszpasterzował od 1935 do 1939 roku.
W Niedzielę Palmową w roku 1937 we wszystkich niemieckich kościołach odczytano wiernym encyklikę papieża Piusa XI Mit brennender Sorge (Z palącą troską). Dokument papieski zawierał też bardzo konkretne wskazania dla kapłanów, które dla świadomego swych obowiązków ks. Alberta stały się wypełnieniem woli Boga i Kościoła. "Kapłani mają wskazywać owczarni Chrystusowej słowem i przykładem właściwą drogę, w codziennej ofierze i z apostolską cierpliwością. Nie ustawajcie, drodzy synowie i uczestnicy świętych tajemnic, w naśladowaniu wiecznego Arcykapłana Jezusa Chrystusa w Jego miłości i samarytańskiej trosce. Niech wasze postępowanie codzienne będzie nieskazitelne przed Bogiem! Okazujcie zwłaszcza miłość pełną litości wszystkim, którzy są wam powierzeni, przede wszystkim znajdującym się w niebezpieczeństwie, słabym i chwiejnym. Dla wiernych bądźcie przewodnikami, dla chwiejących się podporą, pouczajcie wątpiących, pocieszajcie smutnych, a wszystkim nieście bezinteresownie pomoc i radę".
Ks. Albert rodzinny Głogówek ostatni raz odwiedził 13 lipca 1938 roku. Gestapo pierwszy raz aresztowało go 1 października 1938 r. z powodu oporu wobec nazizmu i dalszej jego krytyki. Został zwolniony 1 maja 1939 r. z aresztu śledczego, aby zaraz zostać ponownie aresztowanym. Niecałe dwa tygodnie później znalazł się na wolności. Dla usunięcia go z terenu działania poczdamskiej placówki, biskup przeniósł go na północ diecezji.19 lipca 1939 r. podjął obowiązki duszpasterskie w kuracji św. Piotra i Pawła w Podjuchach - w prawobrzeżnej dzielnicy Szczecina.
Tam obok pracy w niewielkiej wspólnocie parafialnej poznał trudne warunki życia i pracy setek Polaków zatrudnionych przymusowo w zakładach przemysłowych. Szczególnie interesował się losem setek łódzkich prządek zatrudnionych przymusowo w ówczesnej fabryce sztucznej przędzy w Żydowcach. Zobaczył trudne warunki życiowe młodych niewolników mieszkających w prymitywnych zbiorowych salach i barakach obozowych. Przymusowi robotnicy i robotnice uczęszczali do małej kaplicy w nadziei usłyszenia chociaż słów pocieszenia w języku polskim. Tam przydał się drugi język niezłomnego duszpasterza, być może tylko ten wyniesiony ze śląskiej gwary. Będąc ich duszpasterzem, ks. Willimsky występował w kazaniach jako obrońca krzywdzonych, co było sprzeczne z ówczesnymi przepisami i antykościelną polityką władz hitlerowskich. Krytyka nazizmu i obrona skrzywdzonych spowodowała, że ks. Willimsky został ponownie aresztowany po denuncjacji w styczniu 1940 i osadzony w obozie koncentracyjnym KL Sachsenhausen w Oranienburgu. Pobyt w obozie znosił ze spokojem i godnością, odmawiając Różaniec. Wierzył także, iż będzie zwolniony.
Zmarł z powodu wycieńczenia, zimna i głodu 22 lutego 1940 roku (według informacji zarządu obozu - na zapalenie płuc).