Tymi słowami Grzegorz Filipowski, wolontariusz Stowarzyszenia Nadzieja, zakończył modlitwę przed jedzeniem. To było pierwsze "Śniadanie z nadzieją" zorganizowane w nowo otwartym Domu Nadziei w Opolu.
Długo czekali na ten moment. Kiedy w lipcu 2018 roku zaczęli co sobotę organizować „Śniadania z nadzieją”, zapraszali ubogich i bezdomnych do stołówki ojców franciszkanów. Wraz z pandemią i restrykcjami sanitarnymi wydawanie produktów żywnościowych musieli przenieść na pobliski skwer. A dziś, w uroczystość Wniebowzięcia NMP, po raz pierwszy zaprosili swoich gości w progi Domu Nadziei.
- Wreszcie czujemy się, jak u siebie. I tych, którzy przyjdą, chcemy ugościć jak najlepiej. Chcemy być dobrymi gospodarzami - mówi Wioleta Panaszek, wolontariuszka Stowarzyszenia Nadzieja. - Jest w nas duża ekscytacja. Jesteśmy ciekawi, ile osób przyjdzie. W ubiegłym tygodniu rozdaliśmy zaproszenia. Część osób zaprosiliśmy na godzinę 10, a część na 11 - wyjaśnia W. Panaszek.
- Moim zadaniem było zrobienie zakupów. Wczoraj z mężem pojechaliśmy na spore zakupy. Kupiliśmy warzywa: ogórki, paprykę, rzodkiewkę, szczypiorek. Kupiliśmy wędlinę, kawę, mleko, kakao, bułki. Chcieliśmy, żeby śniadanie w to wyjątkowe święto było na bogato - opowiada Marta Rębilas-Kulak. Pani Marta wolontariuszką Stowarzyszenia Nadzieja jest już od półtora roku. - Szukałam miejsca, w którym będę mogła pomagać osobom potrzebującym. Trafiłam na „Śniadanie z nadzieją” do wspaniałej grupy ludzi, którzy pomagają bezdomnym i ubogim. Wśród nich odnalazłam swoje miejsce, a także znalazłam radość bycia dla innych - mówi pani Marta.
Śniadanie szykowali już od 8 rano. Rąk do pracy nie brakowało, dlatego uwinęli się dużo przed czasem. - Ktoś kroił, ktoś smarował, inni nakładali produkty. Ktoś zajmował się stołami, ktoś zrobieniem kawy i herbaty - opowiada pani Wioleta.
Część stołów ustawili w środku, część na podwórku. Tak, żeby zachować wytyczne sanitarne. Przed wejściem był test alkomatem, a także dozownik z płynem dezynfekującym. W środku ciepła atmosfera. Śniadanie poprzedziła modlitwa, którą poprowadził wolontariusz Grzegorz Filipowski. U jej końca podkreślił: - Pamiętajcie, że tu jest wasz dom.
„Śniadanie z nadzieją” to nie tylko okazja, by coś smacznego zjeść, ale przede wszystkim okazja do spotkania i rozmowy. - Nasi goście chętnie z nami rozmawiają. Wydaje mi się, że przychodzą tu po to, by móc z kimś porozmawiać - podkreśla W. Panaszek. - Chcemy tym ludziom dać nie tylko coś do zjedzenia, ale też przyjacielskie relacje i radość. Oni coraz częściej się otwierają - dzieli się Marta Rębilas-Kulak.