Pielgrzymów strumienia raciborskiego dopadła ulewa.
To już trzeci dzień sztafetowej pielgrzymki w strumieniu raciborskim.
W poniedziałek do Rud Raciborskich wyruszyła piątka czerwono-żółta. We wtorek pielgrzymowanie kontynuowała piątka fioletowa, która dotarła do Ujazdu. A dziś w dalszą drogę wyruszyła piątka niebieska. Trzon tej grupy stanowią parafianie z dwóch raciborskich parafii: NSPJ i Matki Bożej. Po raz pierwszy przewodnikiem duchowym tej grupy jest ks. Marcin Kleszyk.
Jeden z postoi w drodze mieli w Centawie. Dzieci na rowerach wypatrywały pielgrzymów. W końcu usłyszeli śpiew, który niósł się między drzewami. Kiedy piątka niebieska dochodziła do placu przed kościołem, rozdzwoniły się dzwony. Przywitał ich ks. proboszcz Jan Czekański i informacja porządkowych o 30-minutowym postoju. Była ciepła herbata, były też słodkie pączki.
- Idziemy z radością. Pielgrzymowanie rozpoczęliśmy od Mszy św. w kościele parafialnym w Ujeździe. Od samego rana padał deszcz. Teraz już świeci słońce, ale przez połowę naszej drogi lał deszcz i wszyscy przemokliśmy. Mimo to atmosfera była piękna, cały czas podtrzymywaliśmy radość - opowiada ks. Marcin Kleszyk. - W deszczu grupa muzyczna pokonała wszystkie swoje trudności, by być dla innych i pomóc im w drodze. Tak naprawdę w takich trudnych momentach grupę niesie przede wszystkim śpiew - mówi ks. Kleszyk.
- Widziałem, że po ustaniu deszczu kilka osób potrzebowało odpoczynku i wyciszenia, więc szli na końcu grupy. Ale też wielką pomocą była dla nas herbata, którą przy pomocy mieszkańców Błotnicy Strzeleckiej przygotowała nasza służba medyczna. Ta herbata była przepyszna, chyba najlepsza jaką piłem w życiu. Dodała nam energii, by iść dalej - przyznaje duszpasterz. I dodaje: - Myślę, że deszcze w pierwszej połowie dnia pozwolił nam tak szczególnie doświadczyć trudu pielgrzymki.
Do piątki niebieskiej dołączyło pięciu pielgrzymów z piątki zielonej z Kietrza, którzy cały rok wyczekiwali kolejnej pielgrzymki i są wdzięczni, że chociaż na jeden dzień mogli ruszyć w drogę. - Wszystko już nam wyschło - mówią z uśmiechami. - Mi taka pogoda odpowiada. Pamiętam pielgrzymkę, na której padało przez 5 dni. Wtedy wypogodziło się dopiero na ostatni odcinek z Wręczycy na Jasną Górę - opowiada pani Weronika. I dodaje: - Cieszę się, że chociaż ten jeden etap mogę iść. To moja 17. pielgrzymka. Najpierw pielgrzymowałam z Raciborzem, a potem z Kietrzem. To po prostu wciąga.
- Ważne, że dziś nie jest zimno. Nawet jak leje, to nie marzniemy. A buty, spodnie i bluzkę już mam suche - mówi pani Mirka
- Obawiałem się, że deszcz będzie padał przez cały dzień. Ale wydaje się, że już się wypogodziło - podkreśla Bogdan Ciesielski. - Każdego roku najważniejszy jest ten ostatni dzień, kiedy wchodzimy na Jasną Górę. Wtedy mimo że byliśmy obolali, to znajdowaliśmy siły i szliśmy z uśmiechem i entuzjazmem. Gdy docieraliśmy do celu, zawsze ciekły mi łzy. W tym roku jest inaczej, ale to przecież też jest pielgrzymka. A kto chce, może w sobotę autobusem na Jasną Górę pojechać - mówi pan Bogdan. I dopowiada: - Miejmy nadzieję, że za rok pielgrzymka będzie znów pełna, sześciodniowa.
- Jest żal, że to tylko jeden dzień w drodze, ale staramy się podtrzymywać myśl, że to sztafeta, w której jedni po drugich idziemy dalej. Jesteśmy jednym Kościołem - podkreśla ks. Kleszyk.
Piątka niebieska swoje pielgrzymowanie zakończy wieczorem w Żędowicach. Tym samym zakończy się też sztafeta w strumieniu raciborskim. Od czwartku na szlaku 44. Pieszej Pielgrzymki Opolskiej na Jasną Górę będą już tylko reprezentacje grup strumienia opolskiego.