Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Manicure barokowego aniołka

„Ja nie jestem w stanie namalować gwardiana, bo ja gwardiana jeszcze nie znam” – wspomnienie o. Jozafata Gohlego OFM o zmarłym wczoraj śp. Georgu Mitschke, twórcy wystroju bazyliki św. Anny Samotrzeciej na Górze Świętej Anny.

Kiedy w 1997 r. rozpocząłem moją posługę na Górze św. Anny Mischke pracował nad malowidłem znajdującym się nad organami. W tym czasie instrument organowy był w remoncie, a na całym chórze ustawiono rusztowania, by można było zamalować sklepienie chórami aniołów. Prace posuwały się do przodu, ale nie było widać końca. Mitschke ciągle domalowywał nowe postaci aniołków, poprawiał już namalowane, uzupełniał wolne płaszczyzny kłębami chmur, domalowywał aniołom instrumenty i po raz kolejny poprawiał twarze (jako modele pozowały dzieci ze scholii), aby anioły wyglądały jak najpiękniej, przecież to istoty niebieskie i trzeba właściwie oddać ich piękno. Zbliżał się termin przyjazdu i montażu instrumentu organowego w czerwcu 1998 r., a malowidło ciągle nie gotowe. Po koniec kwietnia dosyć stanowczo oznajmiłem panu Georgowi, że za dwa tygodnie rozbieramy rusztowanie. Sprzeciwiał się, że jeszcze nie jest gotowy, że nie zdąży za dwa tygodnie, że potrzeba więcej czasu. Ja byłem trochę nieustępliwy w terminie, a malowanie chórów anielskich do razu nabrało tempa. Prace trwały i w dzień i w nocy. Na kilka dni przed pierwszym planowanym terminem rozbiórki rusztowania, uspokoiłem pana Georga, że będą rozbierać rusztowanie tydzień później. W rzeczywistości rozbierano dwa tygodnie później, co w zasadzie było w moich planach od samego początku. Ale nawet w dzień rozbiórki, kiedy robotnicy demontowali deski na najwyższym podeście, pan Georg z pędzlem w ręce próbował jeszcze dokonać ostatnich poprawek, czy nałożyć werniks,aby zabezpieczyć malowidło na kolejne lata.

Artysta musi mieć swój czas, a to nie zawsze idzie w parze z naszymi oczekiwaniami. Cała rodzina Mitschke, zwłaszcza jego ojciec, byli znani z tego, że realizowane przez nich prace czasami długo się przeciągały. Starsi kapłani, którzy znali tę rodzinę z wcześniejszych lat, zanim wyemigrowali do Niemiec w 1966r., pozwalali sobie na żartobliwe wspomnienia na ich temat. Jeden kapłan zapytał kiedyś: „Czy wie ojciec, co mówili księża o starym Mitschke?” – mając na myśli tatę pana Georga, który malował wiele kościołów na Śląsku w okresie przedwojennym i aż do emigracji – „Powiadali, że jak go nie wyrzucisz z kościoła, to nigdy nie skończy”. Może i w tym była odrobina prawdy. Chociaż wystrój wnętrza bazyliki na Górze św. Anny rzeczywiście nie został przez rodzinę Mitschke ukończony w latach 60-tych, ale z zupełnie innych powodów.

Prace pana Georga Mitschke były wykonane zawsze z wielkim pietyzmem i dokładnością. Ważne u niego były nawet detale, niewidoczne przez zwykłego śmiertelnika. Pamiętam jego troskę o dokładność w szczegółach rzeźb, które rzeźbił co prawda pan Zygfryd Gross z Leśnicy, ale Mitschke często osobiście doglądał tych prac. Zresztą najpierw przygotowywał rzeźbiarzowi rysunki w odpowiedniej skali. Każdy aniołek, który miał ‘przyfrunąć’ spod ręki snycerza na prospekt organowy, był wcześniej naszkicowany bardzo szczegółowo. Rysunki ukazywały postać z dwóch, a często nawet z trzech stron. Dodatkowo robił z gipsu model konkretnego aniołka, aby rzeźbiarz mógł najwierniej odtworzyć plastycznie całą postać. W trakcie prac rzeźbiarskich osobiście doglądał postępów i dawał wskazówki rzeźbiarzowi, jak podkreślić pewne szczegóły, jak wyrzeźbić dzisiaj figurę, która będzie wyglądała na barokową. Jestem przekonany, że sam rzeźbiarz Zygfryd Gross, choć doskonale zna się na swoim rzemiośle, to dzięki współpracy z panem Mitschke, jeszcze bardziej rozwinął swój talent i umiejętności rzeźbiarskie w sztuce baroku. Mitschke wymagała od niego rzeczy, na które do tej pory nie zwracał aż tak bardzo uwagi. Pan Gross przyznał kiedyś w rozmowie ze mną, że aby zrobić to, czego oczekuje Georg, musiał dokupić specjalne dłuta rzeźbiarskie, pozwalające na snycerkę niektórych detali. Dzięki tym pracom realizowanym dla wystroju organów w bazylice na Górze św. Anny pan Zygfryd Gross otrzymał Medal Prymasa 2002, ustanowiony przez Prymasa Polski Józefa Glempa dla najciekawszego produktu prezentowanego na Międzynarodowej Wystawie Budownictwa i Wyposażenia Kościołów, Sztuki Sakralnej i Dewocjonaliów Sacroexpo w Kielcach. Rzeźbiarz wyrzeźbił w drewnie wszystkie figury i ornamenty znajdujące się na prospekcie organowym, ale to Georg Mitschke przygotowywał najpierw projekty, rysunki, modele, a następnie upiększał figury przez nałożenie polichromii i złoceń. Setki godzin żmudnej pracy spędzonych nad każdą figurą, by nadać jej obecne piękno. Trzeba podejść na chór, aby przekonać się z bliska z jaką dokładnością zaznaczone są mięśnie, większe linie papilarne dłoni, czy wypolerowany każdy kosmyk włosów anioła. Nieraz żartowaliśmy sobie z tej dokładności pana Georga, że trwa to tak długo, bo trzeba wyczyścić aniołom paznokcie, zrobić swoisty „manicure barokowego aniołka”. Te szczegóły, a bardziej dokładność w jego pracy dotyczy nie tylko elementów widocznych przez pielgrzyma. Miałem współczucie dla jego żmudnej pracy przy kosmykach włosów św. Cecylii. Jej figura jest przecież umieszczona pod sklepieniem, na samym szczycie prospektu organowego. Sugerowałem, aby sobie darował taką dokładność z tyłu jej głowy, bo i tak nikt tego nie będzie widział. On był oburzony taką propozycją i podnosząc głowę znad figury powiedział: „To też musi być dobrze zrobione! Ja tego nie robię tylko dla ludzi! Robię to dla Pana Boga, a On wszystko widzi!”.

O wielkości talentu i umiejętnościach Georga może zaświadczyć pomyłka przedstawicielki Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, która dokonywała dokumentacji ołtarzy i ich wpisu do rejestru zabytków ruchomych. Pewnego dnia chciała się umówić na kolejną wizytę w bazylice, by przygotować dokumenty i zdjęcia, aby – jak się wyraziła – „wpisać wreszcie do rejestru zabytków organy z barokowymi ornamentami i aniołami”. Była zdumiona, kiedy ją uświadomiłem, że instrument został zbudowany w 1998 r., a aniołek po prawej stronie „przyfrunął dopiero dwa miesiące temu”. To częsta pomyłka wielu osób odwiedzających bazylikę na Górze św. Anny. Świadczy to równocześnie o ogromnym talencie artystów, którzy w poprzednich latach dokonali wystroju wnętrza kościoła pod styl barokowy, jak i osób dbających obecnie o wystrój wnętrza, a w tym wielką zasługę ma Georg Mitschke. Co prawda udało się w roku 2000 uzyskać dla pana Georga Mitschke order watykański, jako podziękowanie za jego wkład w troskę o kościół na Górze św. Anny. Jego pracami interesowała się redakcja NationalGeographic, publikując przed laty krótki artykuł na jego temat (NG 2001, nr 9).Były artykuły w prasie lokalnej i niemieckiej, ale ciągle nie doceniamy tego człowieka i jego oddania dla Kościoła, dla sztuki sakralnej, a w szczególności dla sanktuarium na Górze św. Anny. Sądzę, że po 25 latach służby u św. Anny zasługuje nawet na Medal Zasłużony Kulturze Gloria Artis. Z szacunkiem chylę czoło przed tym człowiekiem i jego dorobkiem. Mogę tylko dziękować Bogu i czynię to ustawicznie, że posłał tego niezwykłego człowieka na Górę św. Anny, a ja mogłem w cząstce jego życia uczestniczyć.

o. Jozafat Roman Gohly OFM był gwardianem na Górze św. Anny w latach 1997-2006

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy