Znowu nadchodzi czas poszukiwania chociażby chwili wytchnienia na łonie natury. A może wybrać się do Czarnocina od stu lat nazywanego Śląską Szwajcarią?
Tak piękny jest listopad tego roku – jakby na przekór wydarzeniom toczącym się wokół. Bukowe lasy otaczające wzniesienia nad Czarnocinem mienią się odcieniami złota i czerwieni. Niewielka wioska między Strzelcami Opolskim a Kędzierzynem-Koźlem ukryta w głęboko wciętej we wzniesienia dolinie Łąckiej Wody już na początku XX wieku nazywana była „Szwajcarią Górnośląską” (pocztówki stamtąd taki właśnie nosiły tytuł).
Ta lekka przesada (skalistych gór tu nie ma…) raczej nie zdziwi jednak nikogo, kto zdecydował się kiedykolwiek zboczyć z głównych dróg i zjechać krętą drogą do Czarnocina od strony Strzelec Opolskich lub Zalesia Śląskiego. Jest tu pięknie – po obydwu stronach doliny Łąckiej Wody. I cicho. Chociaż…. Tylu samochodów na parkingach przed wejściem do dwóch tutejszych rezerwatów przyrody nie widziałem jeszcze nigdy. Rejestracje także z woj. dolnośląskiego i śląskiego.
Są tu zasadniczo dwa szlaki turystyczne – do rezerwatu Boże Oko i rezerwatu Grafik. Nazwa tego ostatniego jest wieloznaczna i może być nieco myląca. Wzięła się z poprawienia po II wojnie światowej nazwy „Grofik” używanej przez miejscowych. Grofik, czyli młody „grof” (hrabia). W centrum rezerwatu obejmującego ponad stuletni bukowy las stoi kamienny krzyż z jednym tylko słowem wyrytym na nim. „Filio”, czyli po łacińsku – synowi. Krzyż postawił hrabia Andreas Renard, właściciel dóbr strzeleckich, niezwykle zasłużony dla rozwoju przemysłu na Górnym Śląsku. Synem, którego upamiętnia krzyż, był Hipolit. Miał 24 lata i uczestniczył w polowaniu urządzonym przez ojca w październiku 1855 r. – razem ze swoją nowo poślubioną żoną, 17-letnią Laurą (z domu von Donnersmarck). Laura siedziała na krzesełku, a zakochany Hipolit uklęknął przed nią. Nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności strzelba, którą miał przewieszoną przez ramię, wypaliła i zraniła śmiertelnie młodego hrabiego. Dzisiaj (8 listopada 2020) pod krzyżem w miejscu wypadku pali się znicz.
A więc... Może do Czarnocina?