W nyskiej bazylice w zmienionej formie odbył się Orszak Trzech Króli.
W tym roku Trzej Mędrcy ze Wschodu wraz ze swoimi orszakami nie mogli wyjść na ulice miasta. Organizatorzy zachęcali, by zorganizować mniejsze wydarzenia, które nazwali miniorszakami. Tak było też w Nysie, gdzie w parafii św. Jakuba Apostoła i św. Agnieszki o 15.00 rozpoczęły się jasełka zakończone pokłonem Dzieciątku Jezus, a także wspólne śpiewanie kolęd.
Na uczestników spotkania czekały śpiewniki z tekstami kolęd oraz kolorowe korony z papieru.
- W przygotowaniu miniorszaku biorą udział dzieci i młodzież z naszej parafii - ministranci, marianki, oazowicze. Wybraliśmy jasełka, w których rozbudowana jest scena w pałacu Heroda - mówi ks. Damian Staniek, wikary parafii w nyskiej bazylice.
Kolejne jasełkowe sceny przeplatane były wspólnym śpiewem kolęd. A po inscenizacji ks. Andrzej Flak zaprosił do prezbiterium wszystkie dzieci, które chętnie śpiewały i grały na przyniesionych instrumentach. Ostatnią kolędę zaśpiewały w stajence.
- Jesteśmy tu, by oddać pokłon Dzieciątku Jezus, urodzonemu w żłóbku naszemu Zbawicielowi. W poprzednich latach odbywały się piękne korowody, a dzisiaj - ze względu na epidemię - spotykamy się w kościele - podkreślał ks. prał. Mikołaj Mróz.
- Trzej Królowie to byli wspaniali ludzie, którzy za gwiazdą, bo znali się na astronomii, przywędrowali do Betlejem, a potem ze względu na Heroda inną drogą wrócili do ojczyzny. I my, jak rozpoznajemy Pana Jezusa w żłóbku jako naszego Zbawiciela, powinniśmy stawać się innymi ludźmi i wracać do domu odmienionymi przez łaskę Bożą - podkreślał ks. Mróz.