Jarnołtówek. Cicho, pusto i raczej szaro pod wieloma względami. A tu nagle... spadło 15 centymetrów śniegu!
Jak popatrzyć na mapę Niemiec, to na samej południowej granicy góry, biało, sport i w ogóle - Garmisch-Partenkirchen. Jak popatrzyć na mapę Opolszczyzny, to na samej południowej granicy Jarnołtówek. Cicho, pusto i raczej szaro pod wieloma względami. A tu nagle... spadło 15 centymetrów śniegu! Następnego dnia krajobraz się ożywił. Biskupia Kopa należy do Korony Gór Polskich. Jej znaczenie odkrył już w 1229 r. papież Grzegorz IX, naznaczając tę górę na punkt rozgraniczający biskupstwa ołomunieckie i wrocławskie. Zmieniali się królowie, książęta, cesarze, biskupi, nawet języki okolicznych mieszkańców, a Kopa trwała i trwa. No i napadało śniegu, następny dzień był piękny, słoneczny, nazjeżdżało się nieco turystów - szturm na Kopę po pieczątki do "Korony".
W sobotę było już pełno, jak na miarę Jarnołtówka. W niedzielę - tłumy. Każdy okoliczny stok (przepraszam, to nie stoki, to po prostu górki - ich pan minister nie zamknął), otóż każdą górkę otoczyło od kilkunastu do ponad setki samochodów. "Przyjechaliśmy dzieciom pokazać śnieg!". Saneczki, jabłuszka i "beleco". Nasz korespondent, gdy wrócił z wyprawy, nie miał szans dostać się na swoje podwórko, zaparkował w słusznej oddali od domu. Dzieci, rodzice, psy - wszystko rozbawione, uśmiechają się do siebie, tłumek śniegowych bałwanków rośnie. Żeby to tak zawsze... Ale śniegu nie ma zawsze, pandemiczne ograniczenia... Nie było pandemii, ludzi nie było w poprzednich latach. Ale i śniegu nie było. To prawda. Kilometr dalej, w Czechach, też śniegu nie było, a ludzi się mimo to nazjeżdżało. Trzeba by szpiegów nasłać na sąsiednie turystyczne mocarstwo, by zwiedzieli się, jak to się robi. Pozdrawiam z Pogranicza, które powinno być zagłębiem turystycznym. A nie jest.
Przy bramce do piłki nożnej. A oni nie modlą się, buźkę bałwana ozdabiają. ks. Tomasz Horak /Foto Gość