- Dla rodzin w Petrinji ważne jest to, że gdzieś jest ktoś, kto interesuje się ich losem, że nie są pozostawieni sami sobie - mówi Jan Sonka.
Około 900 kilogramów darów właśnie jedzie z firmy Rotox w Zieleńcu k. Pokoju do Petrinji na Chorwacji. To produkty spożywcze, słodycze dla dzieci, środki czystości i artykuły higieniczne. Były zbierane od 11 do 15 stycznia w trzech punktach: w firmie Rotox, w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Pokoju oraz na Wydziale Teologicznym UO w Opolu.
- Niektórzy przynosili dary bezpośrednio do nas do domu. Nie oczekiwaliśmy, że aż tak dużo produktów uda się zebrać - mówi Izabela Sonka, która wraz z mężem Janem zainicjowała zbiórkę.
Jak zrodził się ten pomysł? - Trzęsienie ziemi dotknęło naszych znajomych - Mato Culiga i jego rodzinę. Dlatego o kataklizmie nie dowiedzieliśmy się z mediów, ale bezpośrednio od nich. Dla nich to podwójna tragedia, gdyż w wyniku trzęsienia ziemi zginęła ich wnuczka. Początkowo pomyśleliśmy, że dobrze byłoby pomóc przynajmniej tej jednej rodzinie - opowiadają małżonkowie.
- Zapytaliśmy ich, czego potrzebuję. Dostaliśmy od nich niedługą listę. Myślę, że nie spodziewali się, jak dużo uda się zebrać. Dzięki temu obdarowani zostaną też ich sąsiedzi - mówi Jan Sonka. - Mato Culig, z którym dziś rozmawiałem, powiedział mi, że dziękują za dary, ale przede wszystkim dziękują za modlitwę i nadal o nią proszą. Modlitwa ma dla nich ogromną wartość. Trzęsienia wciąż się powtarzają. Kiedy na pewien czas się uspokajają, to później wracają z większą siłą - relacjonuje J. Sonka. I dodaje: - Dla nich ważne jest to, że gdzieś jest ktoś, kto interesuje się ich losem, że nie są pozostawieni sami sobie. Dlatego nigdy nie myślmy, że nie damy rady pomóc, że to zadanie dla wielkich organizacji charytatywnych. Suma wielu mniejszych inicjatyw też przyniesie duże efekty.
Pomysł pomocy znajomym dość szybko rozrósł się w akcję, w którą włączyło się wiele osób. Zbiórka najpotrzebniejszych produktów wpierw miała odbywać się tylko w firmie Rotox, ale po jej ogłoszeniu w mediach społecznościowych cieszyła się tak dużym zainteresowaniem, że zorganizowane zostały kolejne punkty składania darów.
- Ogłaszając zbiórkę mocno akcentowałam, że liczy się każda jedna paczka makaronu czy torebka cukru. Bo każda rzecz, która dotrze do poszkodowanych przez trzęsienie ziemi to konkretne dobro - podkreśla Izabela Sonka.
Trudnością do pokonania było znalezienie sposobu przewiezienia darów do Chorwacji. W tej sprawie inicjatorzy akcji skontaktowali się z konsulem chorwackim w Opolu, jak i konsulem Polski w Zagrzebiu. - Ostrzegł nas, byśmy nie przyjeżdżali osobiście z zebranymi artykułami. Dał nam także namiary na firmę, która zadeklarowała chęć pomocy w przewozie darów i z tej podpowiedzi skorzystaliśmy - opowiada Izabela Sonka.
Marek Sokołowski do Chorwacji jeździ ciężarówką regularnie od 6 lat. W wolny weekend ochoczo zgodził się charytatywnie zawieźć zebrane dary do Petrinji. W piątek wieczorem przy segregowaniu i pakowaniu darów pomagały absolwentki Szkolnego Koła Caritas w Pokoju. A w sobotę ładowaniem paczek do busa pana Marka zajęło się dwóch pracowników firmy Rotox, którzy chętnie zostali po godzinach pracy.
Dary mają dotrzeć do rodziny Culig z Petrinji w niedzielę rano. Przez nich będą rozdawane innym mieszkańcom miasta nawiedzanego przez trzęsienia ziemi.