Podczas konferencji prasowej biskup opolski odpowiedział na zarzuty posłanki Joanny Scheuring-Wielgus i ks. Rafała.
Kapłan diecezji opolskiej zarzucił biskupowi mobbing i niemoralne propozycje. Te oskarżenia przedstawiła dziś w Sejmie posłanka Joanna Scheuring-Wielgus na konferencji prasowej z udziałem ks. Rafała. Odnieść się do zarzutów bp Andrzej Czaja postanowił na konferencji o 16.30.
- To, co zostało dzisiaj powiedziane, przekazane i pokazane, jest jednym wielkim kłamstwem - rozpoczął bp Andrzej Czaja. - To, co zarzuca się kurii opolskiej i mnie, jako biskupowi opolskiemu, jest dokładnie odwrócone. To ks. Rafał i pan Rafał od trzech lat preparują dokumenty, preparują nagrania, zabierają mi dobre imię i przez litanię niewiarygodnych wręcz oszczerstw kształtują swoją narrację, z której wynika, że jestem jednym wielkim złoczyńcą, bardzo niebezpiecznym dla ks. Rafała, dla pana Rafała i dla każdego, kto by chciał ich wspierać czy próbuje ich wspierać - powiedział biskup opolski.
- Z tego wszystkiego, co dotąd jest mi wiadome, motyw widzę tylko jeden - zemsta, zniszczenie biskupa, dlatego, że najpierw nie dał pozytywnej opinii, a następnie nie dał zgody na wyjazd do Włoch - stwierdził bp Czaja.
Biskup opolski nakreślił sekwencję wydarzeń, które poprzedziły historię przedstawioną podczas dzisiejszej konferencji w Sejmie.
Ksiądz Rafał został proboszczem w parafii Chałupki w 2008 r. i do 2014 r. cieszył się nieposzlakowaną opinią. - Coś zaczęło się psuć z momentem pojawienia się na plebanii w Chałupkach pana Rafała. Przez ks. Rafała z czasem został mi przedstawiony jako ten, który został cudownie uzdrowiony i którego ks. Rafał jest duchowym kierownikiem. Z czasem ks. Rafał zgłosił, by ustanowić pana Rafała nadzwyczajnym szafarzem Komunii św. Przedstawiał to dość dramatycznie, że nie ma parafian, którzy chcieliby być szafarzami. Mówił przekonująco. I powiem szczerze, daliśmy się zwieść, bo nie ma w zwyczaju czynić nadzwyczajnym szafarzem kogoś spoza wspólnoty parafialnej - mówił bp Czaja.
- Niektórzy parafianie stali się trochę podejrzliwi, kim jest pan Rafał, stąd dalsze postępowanie szło w tym kierunku, by jeszcze bardziej go uwiarygodnić. Zostaliśmy zaskoczeni komunikatem, że pan Rafał złożył śluby zakonne i jest bratem franciszkowym w takiej dość dziwnej formacji - braci franciszkowych w świecie, habitowych. W dobrej wierze i to przyjęliśmy, chociaż niektórzy parafianie byli bardzo nieufni - mówił biskup.
- W parafii zaczęły się dziać dziwne rzeczy na dwóch poziomach: dość duże wydatki związane z budową toalety przy kościele i z remontem organów, a równocześnie sprowadzanie relikwii i to nie tylko św. Jana Pawła II i św. Faustyny, ale także kamienia odłupanego wprost z Grobu Pańskiego w Jerozolimie. Instalacji relikwii towarzyszyły szczególne pisma do parafian samego papieża Franciszka - opowiadał bp Czaja. - W latach 2017 i 2018 pojawiały się w kurii komunikaty z Chałupek, w których parafianie mówili o dziwnym zachowaniu proboszcza. A od ks. Rafała dostawaliśmy pisma, które z czasem uznaliśmy za spreparowane, jakoby to parafianie grozili panu Rafałowi, jeżeli nie odejdzie z plebanii - dodał.
Biskup opolski wraz księżmi z kurii pojechał na spotkanie z Parafialną Radą Duszpasterską. - Padły konkretne zarzuty dotyczące przywłaszczania sobie mienia kościelnego, na które ks. Rafał nie był w stanie do końca odpowiedzieć. Nie było też wyjaśnień, jak to było z relikwiami i słowami papieża Franciszka. Przekazana nam została diagnoza, pochodząca z czeskiej Pragi, o zagrzybieniu budynku, co jest przyczyną utraty zdrowia ks. Rafała, stąd potrzeba zmiany parafii - opowiadał biskup opolski.
W 2018 r. został ustanowiony nowy proboszcz parafii w Chałupkach. Z kolei ks. Rafał poprosił o zgodę na wyjazd do Włoch, do archidiecezji Vercelli. - Napisałem opinię, której wydźwięk był taki, że do roku 2014 ks. Rafał cieszył się nienaganną opinią, natomiast zaznaczyłem też, że w ostatnich latach pojawiły się pewne znaki zapytania. Arcybiskup zrezygnował z przyjęcia naszego ks. Rafała. Wtedy wypisałem dekret na rezydenta w Bogacicy, ale ks. Rafał go nigdy nie podjął. Jedno napomnienie, drugie napomnienie, następnie nałożona została suspensa, czyli zawieszenie w pełnieniu wszelkich czynności kapłańskich. Wtedy zaczęło się dziać - podkreślał bp Czaja.
- Objawił się pewien mechanizm działania. Ksiądz Rafał przedstawiał mnie konkretnemu podmiotowi jako "wyuzdanego biskupa", który domaga się "ściągnięcia gaci". Natomiast krótko po wyjeździe ks. Rafała ten podmiot, który wysłuchał treści, dostawał pogróżki - dotyczące nawet utraty życia - że "ktoś z kurii już wie". W ten sposób podnoszono wiarygodność - opisywał.
Sprawa toczy się od trzech lat. A upowszechnienie oskarżeń dotyczy nie tylko środowiska kościelnego ("teczki na biskupa opolskiego" otrzymali m.in. metropolita, prymas, nuncjusz), ale także środowiska politycznego i mediów.
W Sądzie Diecezji Opolskiej toczy się postępowanie o wydalenie ze stanu kapłańskiego ks. Rafała. - Kiedy był przesłuchiwany pan Rafał, to ktoś zadzwonił na policję i pogotowie, że jest próba otrucia pana Rafała. Sprawa została przez policję wyjaśniona - powiedział bp Czaja.
Sąd Rejonowy w Raciborzu prowadzi postępowanie o przywłaszczenie mienia parafialnego. Prokuratura w Opolu prowadzi postępowanie w sprawie stalkingu i kradzieży tożsamości. Status poszkodowanego mają biskup opolski i kanclerz kurii.
- Mam nadzieję, że ludzie, którzy mnie znają, nie dadzą się nabrać. Zwracam się do mojej diecezji, w szczególności do młodych ludzi, aby nie zwątpili w swojego biskupa, bo nic złego nie uczynił - podkreślił bp Czaja.