Wiara pozwala z mozolnych badań i obliczeń za nimi idących dostrzec jeszcze dalszą perspektywę.
Dwie nowe książki na stole. Jedna to wywiad-rzeka z ks. Michałem Hellerem „Wierzę, żeby rozumieć”. Druga – „Die Psyche des Universums” (Dusza wszechświata) – mojego kolegi Janka Urbischa, od lat proboszcza w Berlinie, stąd niemiecki język. Razem trzech księży. Oprócz tej profesji łączy nas coś jeszcze – zainteresowanie filozofią, fizyką, metodologią nauk. Z Jankiem w czasie studiów braliśmy udział w zajęciach seminarium metodologii filozofii u ks. Herbuta. Ten zaś znał się z Hellerem z Lublina, gdzie obydwaj należeli do naukowej kadry KUL-u. Heller to sława światowa – pierwszy polski laureat Nagrody Templetona (do tej pory jedyny).
Dlaczego sięgam po filozoficzno-fizyczną tematykę właśnie dziś, w święto Zmartwychwstania Pańskiego? No bo wraz z wieloma ludźmi zastanawiam się, jak to było (? – jest) ze Zmartwychwstaniem. Najbliższa nam warstwa to ta tradycyjno-liturgiczna. Przyzwyczailiśmy się od dziecka do katechizmowych, zwyczajowych formuł. Część z nas nie wiąże z nimi głębszych treści. Część nie śmie o nic pytać – starcza im wiara bezrefleksyjna. Ale wielu pyta, a nieraz bojąc się przyznać do jakichś wątpliwości, nie wyjawia ich; bywa, że i przed samym sobą. Wątpliwości wszelako nie tylko grzechem nie są, ale mogą być początkiem wiary głębszej, odziedziczonej, ale przecież własnej, przetrawionej, świadomej, ekspansywnej. Co nie znaczy, że taka wiara „wie wszystko”.
W podtytule książki „Dusza wszechświata” Janek wyjaśnia: „Droga od kwarków do świadomości”. Co to są kwarki? Nie będę się wysilał, wklejam z Wikipedii: „Kwark – cząstka elementarna, fermion mający ładunek kolorowy. Według obecnej wiedzy cząstki elementarne będące składnikami materii można podzielić na dwie grupy. Pierwszą grupę stanowią kwarki, drugą grupą są leptony”. Cząstka elementarna... Przecież za taką cząstkę uważano atom. Znowu wklejka z Wiki: „Atom – podstawowy składnik materii”. Jasne, stąd jego grecka nazwa (znowu wklejam) „ἄτομος – átomos, oznaczające coś, czego nie da się przeciąć ani podzielić”. Ale to wiedza starożytna, a co najmniej staroświecka. Wiemy, że atom to jego jądro i „chmura elektronowa”. Jądro zawiera w sobie dodatni ładunek elektryczny, elektrony równoważną to sumą ładunków ujemnych. Wszystko to wiemy jeszcze ze szkoły. I nikt z nas atomu nie widział. Za małe to-to. Ale jak uzbiera się tego na miliardy – to gołym okiem widać. A w każdym atomie to się dopiero dzieje! Tu mamy między innymi owe wspomniane kwarki...
Wystarczy. Wystarczy, by zasygnalizować problem po pierwsze niezwykle złożony, po drugie – sięgający czegoś tak mikroskopijnego jak owe kwarki. A po trzecie – to wszystko poddane niezwykle dokładnym prawom niepojętej dla przeciętnego człowieka mechaniki (fizycy, darujcie terminologię) tych drobin. A wśród tych praw i efektów ich funkcjonowania trafiają się różne „stany osobliwe”, czego tłumaczył nie będę, bo się nie znam. Ale właśnie dlatego, że się nie znam, zaczynam sobie wyobrażać jak doskonały w świecie materii i energii jest porządek. I domyślam się, że w ten porządek – odkrywany przez fizyków tylko po części – jakoś „wliczone” są owe „stany osobliwe”. Nie wspominając o tym, że jest to nie jakiś jeden wyjątek, ale tysiące możliwości zamkniętych w każdą drobinę materii rozsianą w niewyobrażalnie wielkim wszechświecie. Janek dobrze zatytułował swoją książkę „Dusza wszechświata”.
Nie będę usiłował Zmartwychwstania Jezusa sprowadzać do jakiegoś poziomu w teoriach fizykalnych. Takie próby kiedyś podejmowano. Towarzyszyły im tryumfalistyczne hasła typu „uczeni uwodnili zmartwychwstanie”. Owi zaś uczeni zżymali się i powiadali, że to nieuprawnione i zbyt daleko idące wnioski. Mówiąc mniej elegancko a bardziej zrozumiale miało to znaczyć, że to nie z tej bajki, a zatem lepiej jednego z drugim nie mieszać.
Czy zatem wysiłki uczonych fizyków i matematyków (i nie tylko) są dla wiary zgoła nieużyteczne? Bynajmniej. Już chociażby otwarcie przed człowiekiem perspektywy jakiejś nieskończoności będącej „tworzywem” wszystkiego, czego doświadczamy zmysłami, wszystkiego, co potrafimy na różne sposoby zmierzyć i opisać, co nas zmusza do konstruowania nowych narzędzi pomiaru i nowych narzędzi matematycznych i fizycznych... Otóż to wszystko każe nam z pokorą przyjąć ten świat, którego cząstką jesteśmy. I to wszystko pozwala nam w strukturach tego, co istnieje, zobaczyć więcej, niż jesteśmy sobie w stanie dziś wyobrazić. A żeby to zrozumieć?... W końcu ks. prof. Michał Heller, wierzący chłopak z Tarnowa, syberyjski tułacz, laureat międzynarodowych nagród naukowych dał wywiadowi z nim prowadzonemu tytuł „Wierzę, żeby rozumieć”. Błąd wielu mądrych tego świata polega na tym, że kolejność odwracają. Usiłują więcej zrozumieć, aby wiarę na tym pewnym, naukowym fundamencie posadowić. Odwrotnie! Wiara pozwoli ci z tych mozolnych badań i obliczeń za nimi idących dostrzec jeszcze dalszą perspektywę. W niej nie będzie jakiegoś ostatecznego „coś”. Odkryjemy, że tam jest niepojęty, a zarazem tak bliski „Ktoś”. Z Jego obecnością to tak jak z tymi kwarkami – nie widać, nie sposób pojąć bez reszty, pojąć i zarazem uszanować wszystkie osobliwości wśród nich zachodzące i wiele innych jeszcze wymogów spełnić. A wszystko to, czym jesteśmy, my i wszystkie galaktyki i mgławice galaktyk – z nich jest. Z malutkich, niepozornych kwarków? A skąd prawa i reguły nimi rządzące? I co? Stajemy w pół kroku i dziwimy się jeszcze bardziej.
Czy zdziwienie zmartwychwstaniem nie jest warte tego całego zdziwienia światem?