Przez 65 lat na wieży kościoła św. Józefa brakowało wieżyczki, która została strącona w czasach komunistycznych.
Dzisiaj na franciszkańskim kościele pw. św. Józefa w Prudniku-Lesie została usadowiona wieżyczka. Poprzednią władze komunistyczne zburzyły w 1955 r. po tym, jak z klasztoru wywieziono internowanego tu kard. Stefana Wyszyńskiego i obiekty dzisiejszego sanktuarium św. Józefa chciano przebudować na prewentorium. - To jest wreszcie finał tej sprawy, dokończenie dzieła - podsumował Krzysztof Niedbalski, cieśla i dekarz z Moszczanki, którego firma zbudowała nową wieżę według projektu inż. Piotra Sylwestrzaka z Prudnika.
W 1955 r. zdewastowano wnętrze kościoła i usunięto z niego wyposażenie. Zburzono też przedsionek i wieżyczkę z dzwonem-sygnaturką. Po odzyskaniu kościoła przez franciszkanów najpierw zostało odnowione wnętrze. W 1995 r. odbudowano przedsionek. Plany nowej wieży były już gotowe kilkanaście lat temu, kiedy gwardianem w Prudniku-Lesie był o. Antoni Dudek. Kiedy w ubiegłym roku wrócił do prudnickiego klasztoru jako duszpasterz, wspólnota wróciła do realizacji przedsięwzięcia. - Czuję dzisiaj wielką ulgę, że udało się to w końcu zrobić - powiedział o. Dudek.
- W ten sposób został przywrócony zewnętrzny, pierwotny wygląd kościoła. Nowa wieża została zrekonstruowana na podstawie starych zdjęć. Całość udało się sfinansować dzięki dobrodziejom, którzy zrzucili się na budowę wieżyczki. Nawet na przekór wszystkiemu. Trudne czasy sprzyjają szczodrości ludzi. Mimo że mniej osób może przyjść do kościoła i w związku z tym mamy mniej ofiar, to więcej ludzi przesyła przelewy na konto, zwłaszcza jeśli wyznaczony jest jakiś konkretny cel. Dzięki temu udało się zrobić m.in. tę wieżyczkę. Miała być gotowa po beatyfikacji kard. Wyszyńskiego, a okazało się, że będzie gotowa przed. Może kardynał na nią czekał - uśmiecha się o. Dawid Zmuda, gwardian klasztoru i kustosz sanktuarium św. Józefa.
Całkowity koszt budowy i usadowienia wieży wyniósł ok. 35 tys. zł.
- Dolna konstrukcja wieży, która weszła w strych kościoła, waży 600 kg, a wieżyczka-hełm górny - 500 kg. Całość drewnianej konstrukcji jest pokryta blachą aluminiową przez nas profilowaną. Robiliśmy tę wieżę od lutego - informuje K. Niedbalski. Jego firma postawiła m.in. wieże na kościołach w Kalinowie, Włodarach, kryła wieże w kościółku bonifratrów w Prudniku i na tamtejszym ratuszu, w Reńskiej Wsi k. Nysy oraz prowadziła prace na wielu kaplicach kalwarii na Górze Świętej Anny.
Budowniczowie wieży i operator dźwigu przed podniesieniem chełmu wieży na dach. Andrzej Kerner /Foto Gość