W sobotę 22 maja miało miejsce spotkanie „na szczycie”.
To znaczy trochę na szczycie, trochę pod szczytem. Ale skoro „szczyt”, to znaczy, że byli jacyś ważni ludzie. I owszem, byli. Na pierwszym miejscu wspomnieć należy Beatę Zajączkowską (druga od lewej) – bo z bardzo daleka przybyła, aż z Rzymu, gdzie jest dziennikarką Radia Watykańskiego. Bliżej mieli Wiesława i Andrzej Macurowie (po prawej) – bo „tylko” z Katowic. Ona zastępca Naczelnego i sekretarz redakcji «Gościa Niedzielnego», on zaś szef portalu internetowego «Wiara». Gościł ich ks. Tomasz Horak (pierwszy z lewej), który na emeryturze osiadł pod Biskupią Kopą i on-line do redakcji ma blisko. No i teraz wiemy wszystko – „szczyt” wyżej wspomniany – to szczyt tejże właśnie Biskupiej Kopy. „Kopa” – bo taki kształt przybrała wieki temu. „Biskupia” – bo Roku Pańskiego 1229 papież Grzegorz IX ustanowił jej wierzchołek punktem rozgraniczającym biskupstwo w Ołomuńcu na Morawach, od biskupstwa we Wrocławiu na Śląsku. Granica owa stała się granicą krajów, państw, królestwa i cesarstwa także, nawet państw zwanych „demoludami” – czyli państwami demokratyczno-ludowymi, co od początku historii tych ziem było kłamstwem największym. Granica ta nie była stabilna, bo wojny, pokłady złota w okolicy, dyplomacja, siła polityczna przesuwały jej przebieg. Jeden jej punkt był i jest niezmiennie trwale posadowiony – właśnie owa Kopa Biskupią zwana. Zmieniły się nawet biskupie stolice – ale Kopa nieporuszona wciąż strzeże obu krain. Spotkanie zaowocowało wspomnieniami i radością – co dobrze ilustruje jedyne zdjęcie tego redakcyjnego szczytu. Pozdrowienia z Kopy kierujemy do wszystkich czytelników i słuchaczy reprezentowanych przez nas mediów.
Kopa Biskupia Tomasz Horak /Foto Gość