Pierwszą rocznicę śmierci ks. Radka Chałupniaka obchodzono w Brynicy, gdzie żył i został pochowany obok swojej mamy.
24 czerwca wieczorem w Brynicy wspominano zmarłego rok temu po ciężkiej chorobie ks. Radka Chałupniaka, byłego dziekana wydziału teologicznego UO, założyciela DA Resurrexit, redaktora naczelnego czasopisma „Katecheta”. A w Brynicy – dobrego sąsiada. Ks. Chałupniak właśnie tam mieszkał i został pochowany obok swojej mamy.
W Mszy św. uczestniczyło około stu osób: przyjaciele, wychowankowie i sąsiedzi ks. Radka, parafianie z Brynicy. Eucharystii koncelebrowanej przez księży dekanatu Siołkowice przewodniczył ks. Jerzy Kostorz, dyrektor wydziału katechetycznego opolskiej kurii.
- Wiemy, że ostatnie miesiące życia Radka nie były łatwe. Z pewnością stawiał sobie pytanie: dlaczego akurat ja? Przecież tyle było do zrobienia, tyle było pomysłów. Wciąż widzę go siedzącego na wózku w swoim pięknym ogrodzie. Wszystko pulsowało życiem, a on umierał. Nigdy nie widziałem człowieka, który odchodzi z taką wielką godnością z tego świata. Umierał mając poczucie, że dobrze wykorzystał dany mu czas – mówił w czasie Mszy św. w Brynicy ks. Krystian Kałuża, prodziekan wydziału teologicznego za kadencji dziekańskiej ks. Radka Chałupniaka.
Ks. Kałuża podkreślał jak poważnie i z miłością ks. Chałupniak traktował swoje kapłaństwo, co przekładało się m.in. na zaangażowanie w pracę na wydziale teologicznym. – Dla Radka wydział teologiczny był niezwykle ważny. Świadczy o tym chociażby zadziwiający fakt, że zawsze kiedy wychodził ze szpitala pierwsze kroki kierował do dziekanatu, aby pozałatwiać bieżące sprawy – mówił.
- Radek był przekonany, że miłość jest mocniejsza niż podziały. Bardzo mu zależało, by miłość i przebaczenie górowały nad tym wszystkim co nas dzieli i poróżnia. Sam nie uważał siebie za kogoś lepszego, mądrzejszego, stojącego wyżej. Zawsze był sobą. Nie szedł na tanie kompromisy, nie wchodził w inne role, aby przypodobać się innym – mówił ks. Kałuża.
Po Mszy św. w ogrodzie brynickiego domu ks. Chałupniaka zorganizowano ognisko dla wychowanków, przyjaciół i mieszkańców Brynicy. – Miałem z ks. Radkiem styczność prawie na codzień. W ostatnich miesiącach byliśmy w bardzo bliskim kontakcie. On bardzo lubił kwiaty i dlatego co dzień przywoziłem mu bukiet polnych kwiatów z Czarnowąs. Wspominam i będę go wspominał, bo był pokornym, skromnym, niesamowicie uczciwym, bardzo fajnym człowiekiem. Bardzo mi przykro, że go nie ma. Kto go znał, miał dobrą szkołę życia. Nauczył wielu ludzi swoim przykładem, swoim uśmiechem, prostotą, skromnością. On nigdy nie grał, był sobą w każdym momencie. Swoim uśmiechem i słowem potrafił koić nerwowe chwile – powiedział „Gościowi Opolskiemu” Gerhard Pogrzeba.
- Bardzo często bywałam u ks. Radka, bo mam łąkę tu za płotem. Często spacerowałam z nim po łące i często go odwiedzałam. Byliśmy jak bardzo dobrzy sąsiedzi, pomagaliśmy mu we wszystkim. Najbardziej w księdzu Radku podobało mi się to, że ile razy bym do niego nie przyszła – czy byłam 5 minut czy pół godziny – zawsze człowiek wychodził lepszy i w dobrym nastroju. On był taki jak jego gość. Jak przyszłam ja, prosta kobieta, to on był taki jak ja. Jak przyszedł np. jakiś ksiądz to on był taki jak on. Zawsze się dopasował do człowieka. Nawet jak przyszłam, a on pracował na laptopie, to odkładał pracę i mówił: pani Krysiu, mam czas, ja to nadgonię. Kiedyś przyszłam jak się modlił, mówię:o, przepraszam. A on mi: pani Krysiu, pomodlę się później – krótko a intensywnie. Zawsze miał czas dla człowieka. Wielki jest żal, że tak wcześniej odszedł – powiedziała Krystyna Sowa.
Ks. Krystian Kałuża w czasie homilii w kościele św. Szczepana w Brynicy. Andrzej Kerner /Foto Gość